Wyposażenie plażowego twardziela – czyli o „wadze tematu”.
Kontynuując opis najbardziej przydatnych elementów plażowego wyposażenia, wybór, ocenę, czy też celowość zastosowania, pozostawiam Wam. Wszystko będzie zależeć od Waszych potrzeb i stopnia zaawansowania. Jednocześnie chciałbym jasno podkreślić, że aby zacząć przygodę z „plażingiem”, na początku wykorzystacie to, co macie w swoim słodkowodnym arsenale. Niemniej namawiam, żebyście spróbowali wyjść, poza etap całkowitego minimalizmu tak, aby łowienie było bardziej komfortowe i przyniosło więcej satysfakcji. A jak to zrobić? O tym dowiecie się z dzisiejszego odcinka, w którym przedstawię kilka gabarytowo większych, elementów plażowego ekwipunku.
Kategorie wagowe na plaży?
Często (żartobliwie) dzielę wędkarzy plażowych – tak jak sportowców niektórych dyscyplin – na kategorie wagowe. I to nie w kwestii masy ciała, ale wagi sprzętu, który zabierają na plażę. Mam nadzieję, że nikt się na mnie nie obrazi – wręcz przeciwnie, wywoła to uśmiech – bowiem każda z kategorii, ma swoje zalety oraz wady, a będzie to wyjściem do dyskusji o „wadze tematu”. Wspominam o tym, bowiem „waga sprzętu” nie decyduje o wyniku, ale w określonych “okolicznościach przyrody” ma znaczenie. Rozsądne i przemyślane wyposażenie, daję większą paletę możłiwości i alternatyw, co przy dynamicznym „plażingu”, jest niejednokrotnie kluczowe.
Wyróżniam więc, wakacyjną kategorię słomkową – kiedy na plażę ruszamy z kijem, kołowrotkiem i pudełkiem robaków. Waga musza, to dwa kije i dwa pudełka robaków. Może lecz nie musi, zdarzyć się podpórka. Kategoria kogucia, to dwa kije, dwa pudełka, pokrowiec na wędki i sztyce. W wadze półśredniej, zamiast sztyc, dochodzi stojak i siedzisko. W kategorii średniej pojawia się wózek, zaś w półciężkiej dochodzi skrzynia plażowa. Waga ciężka to już pełen wypas z namiotem plażowym. Oczywiście mamy do czynienia także z kombinacjami kategorii-😊 Zastanówcie się koniecznie, w której kategorii się teraz znajdujecie?
Z doświadczenia wiem, że w przypadku, gdy wpadniecie w szaleństwo “wyścigu zbrojeń”, trzeba później pracować nad ciągłym “odchudzaniem” naszego ekwipunku, pozostawiając tylko niezbędne rzeczy, dopasowane do naszych aktualnych potrzeb.
Pamiętajcie o tym, że często łowimy po zmroku, więc „ogarnięcie” całego wyposażenia przed i po łowieniu, jest tym bardziej skomplikowane. Wszystko musi być usystematyzowanie i mieć swoje miejsce. Nie idźcie w kierunku pakowania wszystkiego w dziesiątki toreb, torebek czy pudełeczek, bowiem jedno „pomieszczenie plażowe” całkowicie starczy.
Z mobilnym „pomieszczeniem” na plażę?
Najlepszym i najpraktyczniejszym wyjściem, a jednocześnie impulsem do ograniczenia ilości sprzętu oraz rozsądnego spakowania całej galanterii plażowej, jest dedykowana skrzynia plażowa. Uważam, że nie ma nic prostszego i funkcjonalnego. Dobra i pojemna skrzynia, jest wykonana z bardzo odpornego, lekkiego tworzywa. Chroni przed sypiącym piaskiem i wodą oraz wilgocią. Może służyć jako stolik, siedzisko, deska do oprawiania złowionych ryb, miara oraz miejsce do przygotowywania przynęt, czy zestawów. Pozwala na wrzucenie wszystkiego w jedno miejsce i usystematyzowanie całego plażowego bałaganu, przed i po łowieniu. Do skrzyni umocujecie osobne stoliczki, podstawkę pod ciężarki, a pod wiekiem umocujecie drabinkę, w którą wepniecie krążki piankowe z Waszymi zestawami. Brzmi zachęcająco?
Podstawowy wariant skrzynki na plażę, którą także wykorzystacie na sródlądziu Mercedes wśród skrzyń plażowych, pomieści dosłownie wszytsko: posiada półkę na ciężarki, kratkę na krążki z zestawami
Skrzynię, można nosić bezproblemowo na plecach i wtedy nie potrzebujemy wózka Uprzęż, montowana do skrzyni, pozwala na założenie skrzyni plażowej na plecy, a dodatkowo pełni – w razie potrzeby- funkcję wysuwanego oparcia.
Centrum dowodzenia na kołach
Mimo, że „poradnik surfmaniaka” jest dedykowany głównie do „plażowych szaraków”, to nie można nie wspomnieć o wózku plażowym, bez którego nie obejdzie się – prędzej czy później – wędkarz, który chce wyjść poza granice plażowego minimalizmu. Wózek, nie będzie Wam zapewne potrzebny, podczas wakacyjnego lub czysto stacjonarnego łowienia tzw. “na szybko”. Jest jednak niezastąpiony, kiedy trzeba spakować dużo sprzętu i kiedy chce się aktywnie łowić, przemieszcając się z miejsca na miejsce. W mojej ocenie, wózek przydaje się nawet wtedy, kiedy trzeba pokonać kilkaset metrów, z całym ekwipunkiem z samochodu na plażę. Zabieramy wtedy wszystko “na raz”, bez potrzeby ciągłego wracania po coś, o czymś zapomnieliśmy, lub nie daliśmy rady, zabrać za pierwszym razem.
Porównanie dwóch typów wózków plażowych oraz kół. Średnica kół w połączeniu z ich szerokością, decyduje o tym, ile w rzeczywistości możemy zapakować na wózek tak, aby nie zakopać się w miękkim piachu.
Na dobrze zorganizowanym wózku, znajduje się wszystko to, co jest potrzebne do przygotowania stanowiska, bez potrzeby rozstawiania dodatkowych elementów – może poza triopodem lub sztycami na wędki. Choć dostępne są już wózki, które posiadają także wbudowane uchwyty na kije. Zachowujemy porządek i wszystko jest na swoim miejscu. Pakowanie sprzętu po łowieniu, zajmuje tylko kilka, a nie kilkanaście minut.
Rodzaje wózków, to kolejny temat rzeka. Nie ukrywam, że najlepszym rozwiązaniem, są wózki na kołach typu balon. Zdecydowanie sprawdzają się na miękkim piasku, w przypadku którego, wózki na wąskich gumowych kołach, po prostu zapadają się, zwłaszcza w przypadku sporego obciązenia. Koła balonowe, dają zupełnie inne opory toczenia, a co najważniejze, można je już zakupić, za naprawdę rozsądne pieniądze i zamontować do naszego starego wózka.
Z kolei wybór samego wózka, to już kwestia zasobności Waszego portfela. Ceny wahają sie od kilkuset, do nawet kilku tysięcy złotych. Czy warto? Na to pytanie, musicie sobie odpowiedzieć sami.
Oprócz pełnej funcjonalności wózka, opcji umieszczenia na nim pudła plażowego, wmontownych podpórek, grzebieni na zestawy, stolika itp. itd., najważniejszą i często pomijaną kwestią, jest samo wyważenie środki ciężkości wózka. Wiem, że zapewne dla części z czytelników, kwestia ta może wydawać się niestotna i niezauważalna, ale wydaje sie kluczowa zwłaszcza wtedy, kiedy łowimy naprawde aktywnie przemieszczając sie z miejsca na miejsce. Wśród wielu “przerobionych” przeze mnie modeli wózków fabrycznych (bo samoróbki to inny temat), najlepiej w mojej ocenie sprawdza sie wózek marki WheelEzz, prezentowany na poniższych zdjęciach. Jest bardzo prosty w budowie, ale ma wyśmienicie położony środek ciężkości. Nie ma niestesty opcji dokupienia dodatkowego wyposażenia, takie jak grzebienie, uchwyty, ale wystarczy postawić na nim skrzynię, postawić namiot, a toczenie sprzętu po plaży, to istna przyjemność. Jeżeli troszeczkę pokombinujecie, do wózka można w zasadzie przymocować wszystko, wliczjąc w to grzebień czy stolik.
Bardzo praktyczny model wózka w pełnej okazałośc,i po jego całkowitym rozłożeniu Wózek jest w stanie ponieśc ciężar, nawet 40-50kg!! A tak, wózek wygląda po zlożeniu. Koła – w razie potrzeby – zdejmuje sie jednym ruchem ręki – jest to banalnie proste i zajmuje jedną minutę
Plażowe podpórki
Są niezbędne do mocowania wędek w miękkim piasku lub kamieniach. Zastanawiacie się pewnie co będzie lepsze? Klasyczna podpórka, plażowe sztyce, stojak (tripod) a może zwykła, szara rura PCV? Wszystko będzie zależeć od typu podłoża, ale na początek wystarczą zwykłe podpórki. Zwłaszcza, gdy nie ma dużej fali i nie wieje, a plaża jest piaszczysta. W przypadku wzmagającego się wiatru i większej fali, znacznie lepiej sprawdzają się rozwiązania, które uniosą szczytówki wędek jak najwyżej, pionowo w górę. Dlaczego? Unikniemy w ten sposób, smagania żyłki przez fale przybojowe i zminimalizujemy ryzyko osiadania glonów na żyłce lub plecionce. Także łatwiej będzie zauważyć brania.
Klasyczne sztyce – ta z prawej strony z możłiwością zamontowania drabinki na zestawy Wędki umieszczamy na sztycach pionowo lub opieramy. Wszytsko zależy od warunków i naszych upodobań Tripod pozwlana na dosyć stabilne umieszcenie wędek, co jest wyjątkowo istotne w przypadku silnego wiatru i falowania. Przy silnym wietrze – dla lepszej stabilności – do tripoda mocuję woreczek z piaskiem.
Plażowe wieszaki i stoliki
Na początku przygody z „plazingiem”, można się bez nich zapewne odejść. Niemniej, jeżeli będziecie gościć na plaży częściej, przekonacie się z pewnością, że czegoś Wam brakuje. Tym brakującym – a zarazem bardzo praktycznym i funkcjonalnym – ogniwem, będą wszelkiego rodzaju grzebienie na zestawy, stojaki plażowe, tripody z grzebieniami, tackami, stolikami. Umożliwiają zachowanie porządku w obrębie stanowiska, a co najważniejsze, pozwalają w spokoju (i nie na kolanach) przygotować zestawy, przynęty oraz dokonać niezbędnych korekt czy napraw zestawów. To będzie nasze plażowe centrum operacyjne. Najbardziej funkcjonalne rozwiązaniem to takie, aby wszystko było w jednym miejscu. Czyli grzebień i tacka\stolik. Najlepiej na jednym uchwycie. Jak jeszcze wszystko znajdzie się na wózku – osiągniemy ideał.
Niemniej w przypadku metody czystego minimalizmu, wybór zabawek, które chcemy zabrać na plażę, zależy oczywiscie tylko i wyłącznie od Waszych potrzeb..
Centrum operacyjne na wózku – który ma specjalne uchwyty na pudełka z zestawami Ideał w praktyce – stolik i grzebień przymocowany do wózka Tripod operacyjny to super rozwiązanie
Pojemniki na złowione ryby
Wszelakie pojemniki, będą uzupełnieniem pakietu wyposażenia i w zasadzie powinien posiadać je każdy, zarówno początkujący i zaawansowany wędkarz plażowy. Możecie do tego celu wykorzystać najtańsze plastikowe wiadra lub też specjalne dedykowane pojemniki, w których umieszczamy uśmiercone ryby po ich złowieniu.
Dobrym zwyczajem – praktykowanym przez wędkarzy plażowych na całym świecie – jest umieszczenie ryby – bez względu na to, czy jest wymiarowa czy też nie – bezpośrednio po złowieniu, w pojemniku wypełnionym świeżą wodą morską, który z kolei umieszczamy blisko brzegu. Podczas, gdy ryba znajduje się w wodzie, mamy czas na odłożenie wędki i sięgnięcie – jeżeli to potrzebne – po narzędzia do uwolnienia ryby. Tym samym oszczędzamy rybie cierpień i przebywania, czy też przeciągania na\po piasku, bez dostępu świeżej morskiej wody. W przypadku, gdy wymiarową rybę zamierzamy zabrać, niezwłocznie po złowieniu, humanitarnie ją uśmiercamy.
Bardzo funkcjonalne są pojemniki ,które się skladają Wiadroo to też dobre i praktyczne rozwiązanie
~~Przyp z dnia 01.01.2024 roku – W związku z wejściem w życie nowego rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 29 grudnia 2023 roku w sprawie wymiarów i okresów ochronnych organizmów morskich poławianych przy wykonywaniu rybołówstwa rekreacyjnego w §8.1 czytamy co następuje: ” Złowione ryby, z wyjątkiem ryb z gatunków nierodzimych, przechowuje się żywe w znajdujących się w wodzie siatkach rozpiętych na obręczach albo uśmierca się je bezpośrednio po złowieniu.”
W ocenie zespołu PSS, §8.1 ~ powinien mieć tylko zastosowanie w przypadku, gdy przechowujemy żywe ryby w wodzie, które wcześniej czy później zamierzamy uśmiercić (albo przechowujemy w siatce do momentu uśmiercenia albo uśmiercamy od razu). Jaki bowiem miałby być cel przechowywania żywych ryb w siatkach na plaży? Samo przechowywanie ryb w siatkach w stanie żywym, w przypadku wędkarstwa plażowego, jest z jednej strony niehumanitarne, z drugiej pozbawione głębszej logiki. Może sprawdza się w przypadku akwenów słodkowodnych lub łowienia portowego, ale w przypadku silnego falowania morza, wiatru będzie właściwie niewykonalne, nawet przy zastosowaniu siatek z obręczami. Nie mówiąc o tym, że ryba która jest przechowywana w wodzie, w siatce, ma nikłe szanse na jakiekolwiek przeżycie – zwłaszcza w przypadku silniejszego falowania. Dodatkowo samo w sobie jest niebezpieczne np. w przypadku konieczności posadowienia siatek przez wędkarza na odpowiedniej głębokości, w niesprzyjających warunkach wodno-wietrznych, tak aby zapewnić rybom odpowidnią ilość pozbawionej piachu wody. Na koniec warto wspomnieć o tym, iż rozporządzenie stoi w świetle prawa poniżej ustawy o ochronie zwierząt, a owe przetrzymywanie ryb w siatce na brzegu (plaży), nie może być zakwalifikowane inaczej, niż działanie wyjatkowo niehumanitarne. Powiem więcej znęcanie się nad zwierzętami.
Zwyczajowo w wędkarstwie plażowym w cywilizowanym świecie – ryba po złowieniu – jeżeli warunki nie pozwalają na jej natychmiastowe uwolnienie z haczyka i wypuszczenie, powinna być niezwłocznie umieszczona w pojemniku ze świeżą morską wodą, do momentu jej uwolnienia. W Polsce przepisy rozporządzenia się do tego faktu nie odnoszą. Nie można też wychodzić z założenia, że jeżeli coś nie jest zabronione, to jest dozwolone, a samo rozporządzenie nie będzie w stanie odnieść się do wszystkich sytuacji, wiec wydaje się, że będą niezbędne dodatkowe wyjaśnienie od ustawodawcy.
W wędkarstwie plażowym, czysto sportowym, nie przechowujemy złowionych ryb w celu ich zabrania, bowiem z reguły stosujemy zasadę catch and release, gdzie po pomiarze ryby (która w najgorszym przypadku, jest przechowywana do czasu pomiaru w pojemniku z czystą wodą morską) wypuszczana jest ona w dobrej kondycji do wody. W sporcie wędkarskim plażowym, nie prowadzimy więc rywalizacji na martwej rybie, więc przepis ten w naszej ocenie, nie powinien mieć w wędkarstwie plażowym sportowym zastosowania.
Kończąc – wydaje się – że w przypadku wędkarstwa plażowego czysto sportowego, krótkie przetrzymanie ryby w wodzie w pojemniku ze świeżą morską wodą, jest o wiele bardziej humanitarne, niż “topienie” ryb w siatce w wodzie lub trzymanie na piachu w trakcie czynności odhaczania ryby (co w przypadku płastug może być długotrwałe), w których to przypadkach minimalizujemy szanse na ich przeżycie i powrót do wody w dobrej kondycji.
Niemniej w naszej ocenie, wydaje się konieczne skierowanie pytania do ustawodawcy, o dokładną interpretację tego przepisu, o czym wszystkich zainteresowanych z pewnością poinformujemy.
Z pewnością, nie jesteśmy zwolennikami stosowania jakichkolwiek siatek do przechowywania złowionych (tym bardziej żywych ryb) i w przypadku, gdy nie zamierzacie uśmiercić ryby po jej zlowieniu w celu jej zabrania, w przypadku wędkarstwa rekreacyjnego, zalecamy natychmiastowe wpuszczenie ryby do wody, tak aby w dobrej kondycji, ryba wróciła do wody.
Plażowy leniwiec
To dosyć popularna forma plażowego łowcy, który po zarzuceniu zestawów, „lokuje” swoje ciało, we wszelkiego rodzaju krzesłach, krzesełkach i innych mniej lub bardziej wygodnych fotelach. Plażowe siedziska, to – rzecz jasna – także element wyposażenia. Z reguły jest dosyć ciężki i mało poręczny. I z tego też powodu, jest przeze mnie praktykowany stosunkowo rzadko. W zasadzie, tylko w przypadku całonocnych zasiadek. Kiedy chcę usiąść, z reguły wykorzystuję do tego celu, skrzynię plażową z uprzeżą, ktora pełni także funkcję oparcia.
Zachęcam do lektury następnego odcinka, w którym omówimy drobny sprzęt plażowy, zaś w kolejnej odsłonie, omówię wędki oraz kołowrotki. Obiecuję, że kolejne części będą się ukazywać regularnie tak, żeby Was przygotować do nadchodzącego, nowego sezonu.
opr. Andrzej Jaw Esox