Plażowe abc – czyli poradnik SURFMANIAKA – ODCINEK 3

Wyposażenie plażowego surfmaniaka – czyli nie ma złej pogody, tylko nieodpowiedni ubiór

Wstęp                                                                          

W wędkarstwie plażowym wyposażenie, dopasowujemy każdorazowo do panujących lub spodziewanych warunków pogodowych,  pory roku oraz tego, co, kiedy i gdzie będziemy łowić. Logistyka przygotowania jest każdorazowo inna i od niej właśnie będzie zależeć sukces naszej wyprawy, a także pełne bezpieczeństwo. Logistyka zaczyna się od ubioru, a kończy na najdrobniejszych elementach wyposażenia. Pamiętajcie o tym, że błędy popełnione w trakcie planowania i przygotowania, zemszczą się na plaży.          

W dzisiejszym odcinku postaram się przybliżyć głównie taktykę przygotowań, od strony ubioru, a w kolejnych częściach, będę kontynuował opis plażowego wyposażenia, który przyda się Wam w każdych warunkach sezonu.

Dobre czy złe decyzje?

Chciałbym jasno podkreślić, że wybór oraz to, czy i jak daleko, chcecie się posunąć w „wyścigu zbrojeń”, zależy tylko i wyłącznie od Was. Co to znaczy więcej i czy więcej znaczy lepiej? Czy to, że nie będziecie dozbrojeni „po zęby” znaczy, że macie mniejsze szanse? Oczywiście że nie!  Moje doświadczenie wskazuje na to, że warto jednak wyjść, poza etap zupełnego minimalizmu sprzętowego. Myślę, że jak zwykle sprawdzi się metoda „złotego środka”.

Czy pogoń za sprzętem, nowinkami jest konieczna? Z jednej strony pewnie tak. Każdy z nas w pewnym momencie, pewnie dał się ponieść wodzom „fantazji zakupowej”.  Z drugiej, często się zastanawiam, do czego to sprzętowe szaleństwo prowadzi? No cóż pewnie nie mnie to oceniać, ale niemniej postaram się Wam przekazać esencję moich doświadczeń po to, żebyście uniknęli niepotrzebnych błędów i podjęli rozsądne decyzje.

Plażowe klimaty

Pamiętajcie, że na plaży zawsze wieje. Nawet jak dzień jest zupełnie bezwietrzny – a zdarza się tak tylko kilka razy do roku – to wcześniej czy później i tak zawieje. Zwłaszcza rankiem i pod wieczór. Parafrazując słowa „wieszczki”: „sorry taki mamy klimat”. Z wiatrem nie ma co walczyć, za to trzeba być zawsze przygotowanym i po prostu do niego przywyknąć. Wiatr kręci. Wiatr dmucha. Wiatr napędza fale. Wiatr sypie piaskiem po oczach.

Pogoda na plaży, jest wyjątkowo dynamiczna. Potrafi się zmienić kilka razy w ciągu dnia i nocy.  Czasami wchodzimy na plażę w upalne lato, a wychodzimy w strugach zimnego, jesiennego deszczu. Nie raz zdejmujemy z siebie większość ciuchów, bo jest gorąco, żeby za godzinę siedzieć pod namiotem w kombinezonie. Wraz ze zmianami wietrznymi, idą bezpośrednio zmiany temperatury i wilgotności powietrza. Tak więc nasz ubiór i zdolność szybkiej reakcji, są w przypadku „plażingu” niezwykle istotne. Jeżeli zareagujemy zbyt późno, szybko wychłodzimy organizm i stracimy przyjemność z łowienia.

Plażowa garderoba                                                                                                                                                                                 

Doświadczając każdorazowo, bardzo wymagających warunków, mam odczucie, że cała zabawa zaczyna się i kończy, na dostosowanym do warunków, ubiorze. Dlatego też, zaczynam cykl, właśnie od „rozbioru ubioru”. Pomimo, że większość zasad jest Wam zapewne znana, zwrócę uwagę na parę ważnych, plażowych kwestii.                                                                                                                                                                 

Aby łowić komfortowo i czerpać z tego przyjemność, trzeba mieć pod ręką, zestaw niezbędnych – ogólnie dostępnych i niedrogich – fatałaszków. W innym wypadku, będziemy walczyli z zimnem i wiatrem, a łowienie na dłuższą metę, stanie się koszmarem. W większości przypadków, będziecie w stanie wykorzystać rzeczy, który przywieziecie ze sobą ze śródlądzia. Na początek więc, nie będą potrzebne, większe nakłady finansowe. 

Moją złotą zasadą jest to, że bez względu na porę roku (poza upalnym latem), ubieram się zawsze na tzw. „cebulkę”, a pod ręką mam zawsze dwuczęściowy kombinezon. Oprócz takiej zalety, że chroni przed wodą i wilgocią, chroni przed czymś bardziej dotkliwym – uporczywym wiatrem, który może szybko wychłodzić, nawet najbardziej rozgrzanego surf-twardziela. Dobry kombinezon muszą cechować cztery parametry. Musi być lekki, oddychający i musi stanowić solidną ochronę membranową przed deszczem. Dodatkowo powinien być dwuczęściowy. Jest to o tyle istotne, że wielokrotnie można zdjąć górną część i zostać w spodniach, które stanowią świetną ochronę przed morską wodą i piachem. Podczas gdy górę pozostawiamy nieskrępowaną i uzupełniamy ją kurtką, tylko w razie potrzeby.  Namawiam Was, żeby w tym przypadku nie oszczędzać i poszukać coś naprawę profesjonalnego.

Kolejną zasadą ubierania na plażę jest to, żeby nie ubierać się za grubo. Lepiej założyć mniej i później dołożyć (na przykład cienki polar), niż od razu się spocić w trakcie „wtaszczania” całego sprzętu na plażę. W chłodniejszych porach roku, mam na sobie zawsze cienką i oddychającą bieliznę termiczną. Na dół zakładam wygodne, koniecznie lekkie, oddychające i ograniczające przenikanie wiatru spodnie. Na górę zakładam bluzę z kapturem, z popularnego teraz materiału, jakim jest softshell. To wszystko.

Do kompletu dochodzą ciepłe skarpety i buty lub kalosze. Osobiście z kaloszami mi nigdy nie po drodze. Dobry i lekki but na plaży to podstawa, jeżeli łowicie aktywnie. Buty najlepiej za kostkę, aby uchronić się przed wszechobecnym piaskiem. W sezonie letnim, gdy jest wyjątkowo ciepło, zakładam skarpety\lekkie buty neoprenowe z lekką podeszwą, lub wzorem Cejrowskiego, biegam po plaży boso.

Z reguły unikam wchodzenia do wody głębiej, niż do łydek. Z tego też względu, moje gumowce –  jeżeli ich w ogóle używam –  nie sięgają dalej niż do kolan.

Nie namawiam Was absolutnie do zakładania woderów lub spodniobutów na plażę tylko po to, żeby wchodzić do wody i dalej rzucać. Robi tak wiele osób i w mojej ocenie, jest to duży błąd. Po pierwsze ciągłe siedzenie – zwłaszcza w spodniobutach – to ryzyko zapocenia i tym samym wychłodzenia. Po drugie, rzuty wykonane z wody, nie są wcale dłuższe, od tych wykonywanych z plaży. Nie mówiąc o względach bezpieczeństwa. Jedynym warunkiem, tłumaczącym założenie „gumowego ubranka”, powinien być silny deszcz i konieczność brodzenia w wodzie, poprzez wlewające się na plażę fale. Wtedy, zamiast neoprenu, sprawdzają się zdecydowanie lepiej wodery w stylu angielskim (pod pachy).

Do kompletu, dochodzą oczywiście okulary (w tym przeciwsłoneczne), niezbędne przy słonecznej pogodzie i sypiącym po oczach piasku. Dobrze, zwłaszcza w przypadku silnego wiatru i sypiącego piasku, sprawdzają się wszelakie kominy, bandany i chusty. Dobrze chronią szyję, a w razie potrzeby, można je szybko zaciągnąć na twarz.

UWAGA!! W samochodzie, zawsze mam torbę z kompletem zapasowych ciuchów na przebranie. Już wielokrotnie się przydały nie tylko mnie, ale i towarzyszom wspólnych wypraw. Niezbędne zwłaszcza w przypadku silnego wychłodzenia, albo nieoczekiwanego przemoczenia lub przypadkowej kąpieli.

Plażowy wiatrołap

Najlepszym uzupełnieniem dobrego ubioru jest – i tu zapewne Was zadziwię – mój „osobisty przyjaciel”: namiot plażowy. Osobiście traktuję go, jako integralną część mojego ubioru i nie rozstaję się z nim w zasadzie nigdy. Jeżeli zamierzacie spędzać nad wodą sporo czasu, będzie nieodzowny.

Pozwala przetrwać na plaży w niesprzyjających warunkach, a jego główną zaletą jest ochrona przed wyziębiającym wiatrem i deszczem, a także przed palącym słońcem. Oczywiście zamiast namiotu, można zastosować inne „ochraniacze”, w tym plażowe parasole, parawany, które sprawdzą się przy łagodniejszej pogodzie. Jednak tracą one swoją funkcjonalność, gdy mamy do czynienia z naprawdę silnym wiatrem, a zwłaszcza deszczem.

Namiot musi być odpowiednio duży, żeby pomieścił sprzęt, wędkarza (czasem dwóch) i obowiązkowo posiadać także odpowiednią wysokość (co najmniej 1.5m), tak aby nie siedzieć ciągle „na czworakach”.

Plażowa waga ciężka

Przechodząc naturalnie do etapu dyskusji o sprzęcie, nie można nie wspomnieć, o „wadze tematu”.

Czy kiedykolwiek próbowaliście unieść coś ciężkiego i przejść się po bałtyckim piasku? Nieśliście ciężkie torby na plażę, krocząc za swoją żoną i dziećmi? Niosąc „tony” jedzenia, gazetek i książeczek, soczków, materaców, zabaweczek, dmuchanych żółwi, rekinów i tym podobnych? Jeżeli nie mieliście okazji, to musicie koniecznie spróbować. Jeżeli mieliście okazję, to na pewno zorientowaliście się, że dźwiganie czegokolwiek po miękkim piasku powoduje, że to co niesiecie, wydaje się kilka razy cięższe.                                                                                                   

Wspominam o tym, żebyście nigdy nie zapominali o złotej zasadzie, iż na plażę zabieramy tylko niezbędne rzeczy. Także w kwestii ubioru. Wiem, że nie jest to łatwe – zwłaszcza, gdy brak czegoś, z reguły się mści – ale trzeba zawsze znaleźć złoty środek. Zachęcam Was gorąco, do pracy nad odchudzaniem plażowego ekwipunku, żeby nie wpaść w szał zabierania na plażę wszystkiego, co się da. Nie tędy droga.

Ale o tym porozmawiany bardziej szczegółowo w następnym, czwartym odcinku, do którego lektury, serdecznie Was zapraszam.

opr. Andrzej Jaw Esox

POLSKA LIGA SURFCASTINGU 2023 – Flądra Wschodu – KOMUNIKAT NR 1

I Memoriał Tomasza Woźnego – Flądra Wschodu

Polska Szkoła Surfcastingu oraz Sportowy Klub Wędkarski Ecofishing Tubis, zapraszają wszystkich wędkarzy, na pierwsze w tym sezonie, zawody w wędkarstwie morskim, brzegowo-plażowym,  w formule: Polska Liga Surfcastingu – FISH&FUN.

Zawody zostaną rozegrane zgodnie z przepisami Polskiej Ligii Surfcastingu, w klasyfikacji indywidualnej,  w jednej pięciogodzinnej turze, z podziałem łowiska na dwa sektory, bez podziału na kategorie wiekowe.

Regulamin Polska Ligi Surfcastingu (PLS) znajduje się na stronie https://www.polskaszkolasurfcastingu.pl/ w zakładce PLS- Liga https://www.polskaszkolasurfcastingu.pl/regulamin/

Data zawodów

29.04.2023

Miejsce zawodów

Plaża wybrzeża Morza Bałtyckiego w miejscowości Piaski.

Lokalizacja wejścia

Parking i biuro zawodów: Piaski wejście nr 14

Organizatorzy

SWK Ecofishing Tubis

Polska Szkoła Surfcastingu

Zasady udziału

Prawo udziału, mają wszyscy chętni wędkarze, akceptujący w pełni przepisy PLS, oraz posiadający aktualną opłatę na wykonywanie rybołówstwa rekreacyjnego przez osoby fizyczne zgodnie z przepisami: https://girm.gov.pl/rybolowstwo-rekreacyjne.

Osoby poniżej 18 roku życia, muszą startować pod opieką dorosłego opiekuna prawnego.

Zawody mają charakter towarzyski i liczą się do klasyfikacji rocznej cyklu Polskiej Ligi Surfcastingu 2023.

Zawody odbędą się na żywej rybie, w związku z czym, zawodnicy są zobowiązani do posiadania odpowiednich pojemników, do przetrzymywania ryb w stanie żywym.

Organizator, zabezpiecza jednakowe miary dla wszystkich zawodników.

Sprzęt i przynęty

Dopuszcza się używanie sprzętu i przynęt o parametrach określonych w Regulaminie Polskiej Ligi Surfcastingu (pkt 7.8).

Dopuszcza się stosowanie wyłącznie przynęt naturalnych pochodzenia zwierzęcego. Lista dopuszczonych do stosowania przynęt: śledź, szprot, belona, makrela, dobijakowate (tubis, dobijak), krewetka, dżdżownicowate, biały robak.

W przynęty zawodnicy zaopatrują się indywidualnie.

Ryby punktowane w zawodach

Do punktacji zaliczane będą niżej wymienione ryby od minimalnej długości:

certa – 30 cm, gładzica, stornia, zimnica (płastugi) – 25 cm, jaź – 25 cm, leszcz – 40 cm, okoń – 20 cm, płoć – 20 cm, skarp, nagład – 30 cm, węgorz – 50 cm, wzdręga – 20 cm, belona – bez wymiaru, pstrąg tęczowy – bez wymiaru. Zakaz połowu dorsza i okres ochronny na sandacza.

Zgłoszenia i startowe

Zawody zostaną zorganizowane na zasadzie pełnej odpłatności kosztów organizacyjnych.

Wysokość opłat startowych:

– za zawodnika wynosi: 100 zł

– za osobę towarzyszącą: 50 zł

Zgłoszenia prosimy przesyłać drogą mailową na adres: kontakt@klubtubis.pl

Opłaty startowej należy dokonać przelewem na :

PZW Okręg Elbląg – SKW Tubis

84 8313 0009 0006 7351 2000 0010

82-300 Elbląg, ul. Sukiennicza 10

W tytule przelewu prosimy wpisać: ” imię i nazwisko 1 PLS”

Zgłoszenie i wpisowe prosimy przesyłać w nieprzekraczalnym terminie do 24 kwietnia 2023

W ramach opłaty startowej organizator zapewnia:

– dwa ciepłe posiłki

– kawa, herbata, napoje

– pakiet suchego prowiantu

– obsługę sędziowską

– puchary za miejsca 1-3

– statuetkę za najdłuższą rybę zawodów

Program zawodów

14:00 – otwarcie biura zawodów, rejestracja zawodników, poczęstunek

15:00 – uroczyste otwarcie Zawodów

15:15 – odprawa techniczna, losowanie sektorów i stanowisk

16:00 – sygnał I – wejście na stanowiska, przygotowanie do zawodów

17:00 – sygnał II – rozpoczęcie łowienia

21:55 – sygnał III – 5 minut do zakończenia łowienia

22:00 – sygnał IV – zakończenie łowienia

22:00 – 22:30 – powrót do biura zawodów

22:30 – ciepły posiłek

23:00 – ogłoszenie wyników, nagrodzenie zwycięzców

Główna Komisja Sędziowska:

sędzia główny- Przemysław Klarecki – SKK

sędzia sektorowy – Norbert Kukliński – SKK

sędzia sekretarz – Roman Tokarski  – SKO

UWAGI KOŃCOWE

Organizator zastrzega sobie prawo możliwości wprowadzenia zmian w harmonogramie zawodów (Regulamin PLS 7.1.2), o czym poinformuje odrębnymi komunikatami.

Organizator – w przypadku bardzo niekorzystnych warunków meteorologicznych – zastrzega sobie prawo do przeniesienia zawodów na inny, bardziej dogodny termin. W takim przypadku informacje zostaną podane w odrębnym komunikacie, na kilka dni przed planowanym terminem rozegrania zawodów (Regulamin PLS 7.1.2).

Uczestnictwo w zawodach jest jednoczesnym wyrażeniem zgody na wykorzystanie i przetwarzanie danych osobowych w postaci nazwiska i imienia uczestnika, jak również na wykorzystanie i rozpowszechnianie wizerunku uczestnika w relacjach, materiałach, zdjęciach i filmach z imprezy.

Bieżące informacje dotyczące Polskiej Ligii Surfcastingu, będą się ukazywać na bieżąco na profilu FB – Polska Liga Surfcastingu, FB – Polska Szkoła Surfcastingu, FB – Surfcasting oraz na stronie www projektu:  www.surfcasting.pl (planowana data uruchomienia 5.04.2023) oraz stronie www.polskaszkołasurfcastingu.pl . Zapraszamy do zapoznania się ze szczegółami.

Dodatkowych informacji na temat zawodów udziela  kol. Przemysław Klarecki pod nr tel. 696 443 582

Akademia rzutowca – playlista na YT

Trenujecie rzuty?

Wczesna wiosna –  przy chimerycznej pogodzie –  to dobry czas, żeby potrenować dalekie rzuty przed pełnym sezonem.

Po szczegóły, zapraszamy do zakładki AKADEMIA RZUTOWCA na naszej stronie oraz na nasz profil YT gdzie znajdziecie dedykowaną playlistę z materiałami szkoleniowymi.

https://www.youtube.com/playlist?list=PL6dfgxh7LT9dhzi-ueK8Ou9QUuynPP3wn&jct=DE9qs4v1NkM9lgiPGPW4nTCPPqqYFg

ZAPRASZAMY!

Michał Abramczuk wywiad Mistrzostwa Świata w wędkarstwie plażowym – 37th World Championship Shore Angling Seniors LaTrembalde France’21

Kolejny, nie publikowany wywiad z Mistrzostw Świata w wędkarstwie plażowym z 2021 roku, znajdziecie na naszym profilu YT . Tym razem wywiad z MichałAbramczuk członkiem Kadry na MŚ ???.

Zapraszamy.https://www.youtube.com/watch?v=rFEdmVY4D58&t=26s

Surfcasting Team Poland Ecofishing Polska Liga Surfcastingu SPORTOWY KLUB WĘDKARSKI „TUBIS” Paweł Przewrocki #surfcastingteampoland # PolskaSzkołaSurfcastingu #polskaligasurfcastingu #Ecofishing

Polska Liga Surfcastingu

Zapraszamy wszystkich do udziału i współpracy w nowym projekcie , którego to logo odkrywamy właśnie przed Wami.

Polska Liga Surfcastingu (PLS), to projekt non-profit, który na celu popularyzację wędkarstwa plażowego w formule integracyjnych, towarzyskich spotkań plażowych, w tym plażowych zawodów sportowych.

Projekt kierujemy do wszystkich tych, którzy zetknęli się z wędkarstwem plażowym oraz tych, którzy chcieliby spróbować tej formy aktywnego wypoczynku wędkarskiego, zwłaszcza w formule integracji sportowej: FISH&FUN. Wszystkich tych, którzy chcą podnosić swoje wędkarskie umiejętności oraz dzielić się swoją wiedzą z innymi.

Do projektu, szczególnie zapraszamy młodzież, dorosłych zainteresowanych tą formą aktywnego, wędkarskiego wypoczynku, połączonego z promocją polskiego wybrzeża, jako miejsca całorocznego, rodzinnego wypoczynku.

Szczegółowych informacji szukajcie na profilu FB Polska Liga Surfcastingu https://www.facebook.com/profile.php?id=100088881241557 , do którego polubienia i udostępnienia szczególnie zachęcamy.

Już wkrótce uruchomimy stronę www projektu, a także będziemy Was na bieżąco informować o szczegółach projektu, w tym min. o kalendarzu spotkań, przepisach oraz o mnóstwie innych, niezbędnych informacji.

Plażowe abc – czyli poradnik SURFMANIAKA – ODCINEK 2

O bezpieczeństwie na plaży i nie tylko

Pierwsze kroki po plaży

Może to sprawa tego miękkiego piasku? Może pięknych fal? Nad wyraz dynamicznej i nieprzewidywalnej pogody? Może atrakcyjności gatunkowej bałtyckiej fauny i flory? Może sama atrakcyjność wędkarska? Trudno mi do końca wytłumaczyć do końca, co w tym wędkarstwie plażowym jest, że zaraża ludzi jak wirus? Ten „wirus plażowy” działa od lat 70-ych, ale największą dynamikę osiągnął w ostatnim dziesięcioleciu. Daleko nam jeszcze do spektakularnej popularności dyscypliny takiej, jak w innych europejskich krajach, bo wydaje się,  że w naszych polskich żyłach, płynie jednak więcej wody słodkiej niż słonej? Tak czy owak czas to zmienić!

Pamiętajcie, że nie trzeba wcale rezygnować z żadnej innej ulubionej formy wędkarstwa, na rzecz plaży. Przyjeżdżając nad morze ze słodkowodnym bagażem wiedzy oraz doświadczeń, wiele możemy wykorzystać. Ale też bardzo wiele, zabrać ze sobą na śródlądzie. Zwłaszcza w kwestii dążenia do celu, nieustępliwości, ciągłego myślenia i szukania alternatyw oraz nowych rozwiązań. Czy wiecie, że aby zacząć swoją przygodę z „plażingiem”, na początku wykorzystacie to, co posiadacie w swoim obecnym słodkowodnym arsenale? Tak!

Myślę, że wędkarstwo plażowe w swojej istocie, jest wspaniała alternatywą i odskocznią. Dobrą na każdą porę roku. Także na fantastyczny, rodzinny wędkarski wypad na plażę, w trakcie sezonu wakacyjnego, weekendowego i nie tylko.

Plażowy klimat

W związku z ocieplającym się klimatem, na plaży można spędzić okrągły rok i na prawdę się nie nudzić. A co najważniejsze, poobcować z naturą i poznać fantastycznych ludzi.                

Znam wielu wędkarzy, ale wydaje się, że wędkarze plażowi, to prawdziwi twardziele z krwi i kości. Ludzie z wielkim sercem,  bagażem doświadczeń i wiedzy. Tak jak i ja, w większości “przechodzili” przez kolejne etapy swojej wędkarskiej ewolucji, której obecnym przystankiem, jest plażowa gruntówka. Na co dzień nie stronią od łowienia na muchę, spławik, spinningują, łowią karpie i bawią się feederem. Wiem wiem!… część z Was czytających uśmiecha się pod nosem na samą myśl i oczami wyobraźni widzi klasycznego „grunciarza” nad Bugiem czy Wisłą…..zapięty dzwoneczek – grzechotka. Nic bardziej mylnego w słowie gruntówka plażowa! Ta „gruntówka dalekiego zasięgu” – jak mawia mój serdeczny przyjaciel znad Wisły – to nic innego, jak wędkarska petarda aktywności wędkarskiej.

Jeżeli łykniecie plażowego bakcyla gwarantuję, że w trakcie plażowej ewolucji, będziecie się doskonalić. „Kręcić” własne zestawy. Kombinować. Myśleć. Zmieniać. Pracować nad techniką rzutu. Jeździć na nowe plaże. Wyjeżdżać na zawody w Polsce i za granicę. Spotykać nowych fantastycznych ludzi, od których zawsze będzie się można czegoś nauczyć. Wydaje się, że jest to wielką wartością samą w sobie.

Bezpieczeństwo ponad wszystko

Nie byłbym sobą, gdybym nie wspomniał kilka słów o bezpieczeństwie, które z kilku względów jest na plaży kluczowe. Pewnie temat ten będzie się „przewijał” w kolejnych odcinkach niemniej, trzeba to mieć zawsze „z tyłu głowy”. Bałtyk to żywioł. Czy to lato czy zima, nic dwa razy się tutaj nie zdarza i zwłaszcza w świetle wypoczynku – zwłaszcza czysto rodzinnego – należy mieć oczy dookoła głowy.

Pogoda nad Bałtykiem jest wyjątkowo dynamiczna. Nauczmy się nie bagatelizować małych rzeczy i być nad wyraz czujni. Śledźmy na bieżąco serwisy pogodowe, obserwujmy na bieżąco zjawiska atmosferyczne. Reagujmy zawczasu. I niech Was nie „omami” pięknie świecące słoneczko w lipcu, bo za pół godzinki może być szkwał i burza. Wymaga to, podjęcia zawczasu odpowiednich kroków, żeby uniknąć sytuacji niebezpiecznych, lub też będących bezpośrednim zagrożeniem życia.

We wszystkich naszych planach i działaniach, trzeba się kierować zdrowym rozsądkiem i celowością połowu. W związku z tym, iż plaża sama w sobie stanowi starcie dwóch głównych żywiołów: wiatru i wody, trzeba do wszystkiego podchodzić z respektem. Nie planujmy łowienia w śnieżycę,  w czasie burzy lub wyjątkowo huraganowym wietrze. Unikajmy wszelkich aktywności w czasie sztormu. Nie wchodźmy do wody wtedy, kiedy nie jest to konieczne, lub gdy łowimy w pojedynkę. Zróbmy krok w tył, kiedy nie jesteśmy pewni efektu lub gdy ryzyko naszych działań jest zbyt duże.

Nasze bezpieczeństwo, to także odpowiedni ubiór, a co najważniejsze, odpowiednie przygotowanie logistyczne i sprzętowe. Logistyka, to tutaj nic skomplikowanego. To proste włączenie myślenia i wyrobienie w sobie odpowiednich, powtarzalnych odruchów, o których porozmawiany w kolejnych odcinkach.

Na koniec rzecz wyjątkowo istotna. Trzeba koniecznie rozważyć celowość łowienia na plaży pełnej ludzi. Sprzęt i obciążenia, których używamy, to zabawki wielkiej mocy. Unikajcie używania tych zabawek w pełni lata, gdy plaża jest wczasowiczów. Połóżcie się wtedy na kocyku i zbierajcie siły na łowienie wieczorem, w nocy lub rankiem. Łowienie przyniesie wam wtedy więcej satysfakcji, mniej frustracji a i efekty będą lepsze. Po co narażać siebie i innych na niebezpieczeństwo związane z latającymi po plaży ciężarkami?

Plażowy styl

Każdy z nas wędkarzy reprezentuje wyjątkowy styl łowienia. Czy to spinning czy spławik, każdy ma swoje przyzwyczajenia i nawyki. Te dobre i te złe. Gwarantuję Wam, że w czasie łowienia na plaży, poznacie siebie lepiej, a plaża dokładnie wszystko zweryfikuje. W pozytywnym tego sensie oczywiście.

Plażowy styl, to może być stacjonarna – dzienna lub nocna – zasiadka nad brzegiem Bałtyku. Plażowym stylem, może być całodniowa, dynamiczna i kilkukilometrowa przebieżka po plaży,  podczas której, obławiamy najlepsze miejscówki. „Plażing” ma to do siebie, że z zasady jest dynamiczny, bo w związku z dużą dynamiką plaży i jej otoczenia, dobre miejscówki dzisiaj, mogą się okazać słabymi za kilka dni lub tygodni.

Tak więc bez względu na styl jaki prezentujemy, musimy być zawsze bacznymi obserwatorami, zdolnymi do podjęcia szybkiej decyzji i zmiany planów.  Wiem, że jako wędkarze bazujemy zwykle na starych utartych schematach i przyzwyczajeniach. Bo tak wygodniej i bezpieczniej. Ale jeżeli jednak chcecie się doskonalić i rozwijać jako wędkarze plażowi, to musicie się przyzwyczaić do większej dynamiki, częstych zmian oraz szukania alternatywy. Podjęcia działań na wskroś utartym przyzwyczajeniom, bo paradoksalnie, może to przynieść wspaniałe rezultaty?          

Przepisy, czyli kto i kiedy może łowić

W morzu wędkować może każdy,  po dokonaniu opłaty na konto GIRM (Główny Inspektorat Rybołówstwa Morskiego). O przepisach będę na bieżąco wspominał w trakcie całego cyklu – bo zdecydowanie odstają od realiów i wymagają koniecznych zmian – ale na początku chciałbym zwrócić uwagę, na kilka podstawowych aspektów.

Wszelkie informacje dotyczące opłat znajdziecie na inspektoratów okręgowych GIRM. Opłata tygodniowa, miesięczna lub roczna – w zależności od potrzeb – nie jest wysoka. Wniesienie opłaty uprawnia do wykonywania rybołówstwa rekreacyjnego zgodnie z przepisami: ”Rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi w sprawie wymiarów i okresów ochronnych organizmów morskich poławianych przy wykonywaniu rybołówstwa rekreacyjnego oraz szczegółowego sposobu i warunków wykonywania rybołówstwa rekreacyjnego Dz.U. 2019 poz. 1357”. Strony www Inspektoratów zawierają zakładki z informacjami dotyczącymi rybołówstwa rekreacyjnego. Znajdziecie tam wszelkie niezbędne a także aktualizowane na bieżąco informacje, w tym linki do przepisów, ankiet, informacji itp.

W praktyce, do połowu z plaży, wykorzystujemy maksymalnie dwie wędki – dwu lub trzyczęściowe – o długości 3.9 – 4.8m.  Zalecane odległości pomiędzy łowiącymi, są także takie same jak na śródlądziu. Zgodni z obowiązującymi w Polsce przepisami, typowe zestawy do połowów z plaży, mogą być wyposażone w jeden, dwa troki boczne (przepisy odnoszą się do tzw. przyponów, co nie jest zbytnio prawidłowym określeniem). Najwłaściwszym bowiem wydaje się określenie: trok boczny. W przypadku jednego troka, rozwarcie haczyka o jednym ostrzu, nie powinno przekraczać 20 mm. W przypadku dwóch troków (dopuszczone tylko przy połowie płastug), maksymalne rozwarcie każdego haczyka to 10 mm. Odrębną grupę stanowią zestawy do połowu śledzi, bo zestaw taki, może zawierać maksymalnie pięć troków bocznych, z których każdy jest wyposażony w haczyk o jednym ostrzu, którego rozwarcie nie przekracza 6mm.

Trochę o historii i specyfice sportu                                                                                                                             

Warto zaznaczyć, że wędkarstwo plażowe (ang. surfcasting, shore angling), to jedna z najpopularniejszych form wędkarstwa i sportu nie tylko w Europie, ale i na świecie. Dyscypliny z wielkimi tradycjami, która zaczęła się zapewne wtedy, kiedy pierwszy „morski szaleniec”, wrzucił kawałek linki z przynętą z brzegu morskiego do słonej wody. Minęło kilka wieków, a wędkarstwo plażowe – zwłaszcza w ostatnich latach – ewoluuje z niespotykaną prędkością. Lepszy sprzęt, nowe przynęty, nowe taktyki i techniki. Słowem w wędkarstwie plażowym, niczym nie odstajemy od innych metod połowu.

Powiem może nieskromnie – że my plażowi surfmaniacy, zwłaszcza w połowach sportowych – musimy się wykazać ogromną wszechstronnością. Ilość składowych i zmiennych w łowieniu morskim z brzegu jest tak duża, że trudno znaleźć inną dyscyplinę sportu wędkarskiego, która będzie aż tak zmienna i dynamiczna? Tu nie stosuje się żadnych zanęt. Do dyspozycji pozostaje przynęta, sprzęt i otwarta na wszelkie zmiany głowa. Kto lepiej potrafi się adaptować, ten ma większe szanse na wygraną. Ostatnia i może najważniejszą składową jest: dynamika plaży i  samego morza. Już same pływy są niewyobrażalnie dużą zmienną. Inną z minuty na minutę. Z godziny na godzinę, nie wspominając, o zmiennej w ciągu doby.

Bałtyk – sam w sobie jest dynamiczny – ale bez widocznych pływów –  co zdecydowanie ułatwia łowienie. Ale nie myślcie sobie, że przez to łowienie jest bardzo łatwe. Na zadane pytanie: jakie wspólne cechy możemy odnaleźć w łowieniu w Bałtyku i na innych morzach z pływami, ktoś kiedyś odpowiedział…..piasek i pasja. To, powinno dać Wam chociaż śladowe pojęcie, jak skomplikowany i nieprzewidywalny jest ten sport.

Polski sport plażowy

Na koniec gwoli dopełnienia obrazu, kilka słów o naszym polskim surfcastingu  jako dyscyplinie sportowej. Sport plażowy – ten na najwyższym, światowym poziomie u nas w Polsce – to stosunkowo młoda dyscyplina. W historii dotychczasowych startów naszej reprezentacji na MŚ w federacji FIPS-M, udało się reprezentować barwę Polski w zawodach w  Irlandii, Walii, Francji oraz Tunezji.

Odległość, która nas dzieli od stawki najlepszych zespołów, jest jeszcze dosyć spora, ale mamy już na swoim koncie drobne sukcesy.

Każdy wyjazd na zawody tej rangi, to wielka nauka oraz możliwość rywalizowania i podpatrywania najlepszych zawodników. Koniecznie zajrzyjcie na nasz profil YT, gdzie prezentujemy wywiady z naszymi zawodnikami  min. po MŚ w Francji w 2021 roku, które okazały się wyjątkowe, pod względem samej dynamiki łowienia, na atlantyckich pływach.

Polscy wędkarze plażowi, skupieni są zazwyczaj w klubach sportowych, które na bieżąco organizują imprezy, spotkania, współne łowienie oraz zawody sportowe. Jeżeli jesteście zainteresowani zrzeszeniem się w klubie – i pozwolę sobie tutaj na odrobinę prywaty – zapraszam do Sportowego Klubu Wędkarskiego Ecofishing Tubis. Wyjątkowi ludzie i wspaniała atmosfera!

Niemniej zanim będziecie sportowcami, przed Wami długa i wyboista droga. I wcale niekoniecznie, ta jedyna i prawidłowa. Często zapominamy, że tym „sportowym szaleństwie”, z łowienia trzeba po prostu czerpać wielką radość. I o tej radości, i o tym jak się do tego przygotować, będzie właśnie traktował nasz poradnik.

Tak więc drugim odcinkiem, kończymy już trochę przydługi wstęp i wprowadzenie w temat. Od odcinka trzeciego, będą już same konkrety. Uchylając rąbka tajemnicy…zaczniemy od wyposażenia plażowego surfmaniaka.

Następny – trzeci odcinek, już za dwa tygodnie! Zapraszam do lektury i udostępniania linka do naszego, a właściwie Waszego poradnika.

opr. Andrzej Jaw Esox

Paweł Przewrocki wywiad Mistrzostwa Świata w wędkarstwie plażowym – 37th World Championship Shore Angling Seniors LaTrembalde France’21

Kolejny, niepublikowany wywiad z Mistrzostw Świata w wędkarstwie plażowym z 2021 roku, znajdziecie na naszym profilu YT . Tym razem wywiad z Paweł Przewrocki członkiem Kadry na MŚ ???. Zapraszamy.https://www.youtube.com/watch?v=rFEdmVY4D58&t=26s

A w najbliższy piątek na naszej stronie www kolejny (drugi) odcinek poradnika surfamaniaka??.

Surfcasting Team Poland Ecofishing Polska Liga Surfcastingu SPORTOWY KLUB WĘDKARSKI „TUBIS” Paweł Przewrocki #surfcastingteampoland # PolskaSzkołaSurfcastingu #polskaligasurfcastingu #Ecofishing

Marcin Kulczyk wywiad Mistrzostwa Świata w wędkarstwie plażowym – 37th World Championship Shore Angling Seniors LaTrembalde France21

Czas biegnie nieubłagalnie, a my nadrabiamy zaległości..te między innymi z 2021 roku. Część obiecanych wywiadów, ukazało się bezpośrednio, po plażowych Mistrzostwach Świata w Francji. Część opublikujemy w kolejnych tygodniach. Dzisiaj wywiad z Marcin Kluczyk, członek Kadry na MŚ we Francji w wędkarstwie plażowym???. Koniecznie posłuchajcie, co Marcin miał do powiedzenia po ostatniej turze zawodów, a po kolejne wywiady, zapraszamy na naszą stronę FB oraz profil YT. Link poniżej.

https://youtu.be/KhYjKUnf5yg

Surfcasting Team PolandEcofishing Mar Cin Marcin Kulczyk Polska Liga SurfcastinguSPORTOWY KLUB WĘDKARSKI „TUBIS”Surfcasting#surfcastingteampoland#PolskaSzkołaSurfcastingu#polskaligasurfcastingu

Nowy wywiad na naszym profilu YT

W ramach publikacji materiałów, które czekają już od dłuższego czasu na publikację, zapraszamy na wywiad na nasz profil YT. Tym razem wywiad z reprezentantem Polski na plażówe MŚ we Francji, Marcinem Kulczykiem. W kolejnych tygodniach kolejne, niepublkikowane wcześniej wywiady.

https://youtu.be/KhYjKUnf5yg

Plażowe abc – czyli poradnik SURFMANIAKA – ODCINEK 1

Odcinek 1 – Słowem wstępu. Dlaczego wędkarstwo plażowe?

W cyklu ”Plażowe ABC”, który będzie się na ukazywał na stronie Polskiej Szkoły Surfcastingu regularnie, postaram się przybliżyć wszystkim temat wędkarstwa plażowego. Wędkarstwa, które w naszym kraju, zdobywa coraz większe rzesze zwolenników.

Cykl pisany, postaramy się uzupełnić w dodatkowe cykle – wywiady, z czołowymi polskimi wędkarzami plażowymi, uczestnikami Mistrzostw Świata, które „dotkną” czysto praktycznej strony wędkarstwa plażowego, przygotowania się do sezonu i wiele, wiele  innych. Szczegółów szukajcie także na naszym profilu YT https://www.youtube.com/@polskaszkoasurfcastingu7391 . Odwiedzajcie także na bieżąco nasz profil na FB, po świeże informacje znad wody i nie tylko.

W związku z tym, że oprócz nielicznych publikacji w prasie wędkarskiej, nie znajdziecie w sieci zbyt wiele materiałów, które pozwolą przestawić tę metodą wędkarstwa w systematyczny i bardziej wszechstronny sposób, postanowiłem przygotować dla Was poradnik, do którego mam nadzieję, będziecie sięgać regularnie. Poradnik, będę na bieżąco modyfikować, zmienić tak, aby dopasować do Waszych potrzeb i tematów, które Was szczególnie interesują. Gdybyście mieli czas i dostęp polecam także lekturę archiwalnych numerów WW z ostatnich trzech lat. W każdym archiwalnym numerze, znajdziecie coś z plaży.

Od lat – wraz z grupą przyjaciół i znajomych – staram się przybliżyć (nie tylko wędkarzom) temat wędkarstwa plażowego. Zebrało się trochę doświadczeń i spostrzeżeń, które miło będzie „przelać” na papier. Podzielić się z innymi swoją wiedzą i doświadczeniami, które pochodzą wszak nie tylko z bałtyckich łowisk.

Mam szczerą nadzieję, że uda się Was zachęcić do łowienia z plaży i zarazem przeprowadzić, przez podstawy oraz drobne zawiłości „plażingu”.

W poradniku, zdradzę Wam wiele tajników i udzielę wielu praktycznych porad. Wszystko od zupełnych podstaw tak, aby nasze plażowe abc było ciekawe, inspirujące oraz bezpieczne. Żeby każdy czuł się dobrze przygotowany i żeby nikt z Nas nie miał wątpliwości, w jakim celu jedzie na plażę.

Jeżeli będziecie mieli uwagi lub będziecie chcieli jakiś temat w szczególności rozszerzyć, piszcie sugestie i uwagi w komentarzach na stronie Polskiej Szkoły Surfcastingu. Projekt Szkoły jest właśnie tym miejscem, w którym mają spotkać się sympatycy surfcastingu. Miejscem wymiany doświadczeń, praktycznych porad tak, aby dać Wam podstawy do odnalezienia się w bałtyckiej scenerii. Dodatkowo – dla wszytskch zaintersowanych – tych mniej i bardziej doświadczonych – przygotowalismy nowy projekt , ktory rusza od kwietnia bieżacego roku, a umożłiwi integrację towarzyską w duchu sportu dla wszytskich, bez ograniczeń. Informacje już wkrótce!

Poradnik nie jest skierowany tylko do nowicjuszy, ale także bardziej zaawansowanych. Mam nadzieję, że także starzy wyjadacze, znajdą dla siebie też coś ciekawego i zachęci ich to także, do dzielenia się swoją wiedzą i doświadczeniem.

W surfcastingu najbardziej cenię to, że o wyniku wędkarskim, nie decydują tony zanęt, elektroniki i sprzętu, który z dokładnością do centymetra, pozwoli zlokalizować rybę i sprowokować ją do brania, spuszczoną w okolicę paszczy przynętą. Takie wędkarstwo – w mojej ocenie – jest dalekie od prawdziwej sztuki wędkarskiej, w której liczy się prawdziwy wędkarski kunszt i kontakt (niekoniecznie elektroniczny) z niewidzialnym przeciwnikiem. Gdzie o wyniku, decyduje naprawdę wiedza i „wyczucie” przyrody.

Wędkarstwo plażowe, to wędkarstwo w czystej postaci. To ciągła nauka, bez zbędnego blichtru, ale z dawką mocnego charakteru, które cieszy mnie co dnia swoją zmiennością, nieprzewidywalnością i koniecznością dostosowania całej strategii do żywiołu, jakim jest morze.

W związku z tym nie dziwi mnie, że z plażą w sercu i na co dzień, zostają tylko prawdziwi twardziele, którzy przeszli w swojej wędkarskiej drodze przez różne formy wędkarstwa, w poszukiwaniu wędkarstwa idealnego, które będzie pasować do ich wędkarskiego charakteru. Jeżeli nadal czegoś szukacie, to zapraszam Was serdecznie nad bałtycką plażę. Zapewniam, że odnajdziecie tam swój prawdziwy – i nie tylko wędkarski – charakter. A poradnik pozwoli ten charakter uformować i umocnić.  

Na koniec postaram się opowiedzieć także o tym, co w wędkarstwie plażowym jest piękne, ale i interesujące. Zarazem fascynujące i zaskakujące. 

Warto wspomnieć, że wędkarstwo plażowe – o czym często wspominam – to wspaniały sposób, na połącznie przyjemnego z pożytecznym. Połączenie rodzinnego wypoczynku, z odrobiną wędkarskiej przygody i relaksu. Czy do szczęścia potrzeba więcej? Nabytą wiedzę i umiejętności, wykorzystacie podczas weekendowego wypadu ze znajomymi „po kiju”. Czy też przy okazji wyciszenia się i wyjazdu do plażowej samotni.  Wierzę w to, że każdy znajdzie w poradniku coś dla siebie. Zarówno „plażowy szarak” jak i stary bałtycki „wyjadacz”.  

Na koniec wstępu warto wspomnieć, że nasz projekt Polskiej Szkoły surfcastingu, to także spotkania na bałtyckiej plaży, które organizujemy już regularnie od paru lat. Jeżeli jesteście zainteresowani organizacją spotkań, szkoleń, zapraszamy do kontaktu, przez formularz kontaktowy.  Obserwujcie też nasz profil FB  – znajdziecie tam na bieżąco informacje o planowanych spotkaniach i o tym, co dzieje się na plażach.

Co to takiego ten „surfcasting?

Surfcasting, (ang. shore angling) zwany potocznie wędkarstwem plażowym, to jedna z najpopularniejszych form wędkarstwa i sportu wędkarskiego na świecie. Zaskoczeni? Okazuje się, że w wielu krajach łowienie w morzu ma zdecydowanie dłuższe tradycje, niż „moczenie kija” w wodach słodkich. W niektórych krajach traktowany niemalże jak sport kwalifikowany. Nie dość powiedzieć, że relacja z mistrzostw świata w Walii z 2019 roku, ukazała się w najbardziej medialnym brytyjskim kanale sportowym BBS sport news, na równi z takimi relacjami jak tenis, czy piłka nożna.

Wędkarstwo plażowe przypomina do złudzenia – w kontekście budowy zestawu i techniki połowu – zwykłą…gruntówkę. Do takiego łowienia nie jest potrzeby wysublimowany i drogi sprzęt. Niejednokrotnie wystarczy – jeżeli warunki pogodowe pozwalają – zwykły feeder, kij karpiowy lub wędka surfcastingowa – niekoniecznie z najwyższej półki. Ale o tym w następnych odcinkach.

Bałtyckie okoliczności

Okoliczności przyrody i sceneria, jakie nam daje wybrzeże Bałtyku, są niepowtarzalne. Zdjęcia nie zawsze oddają głębię naszych doznań. Trzeba zobaczyć to własnymi oczami i poczuć na policzkach smagający wiatr, szczypiący w oczy piasek, czy poczuć smak słonawej, bałtyckiej wody. Każdy, kto choć raz był na naszym wybrzeżu, wie o czym mówię. Ci którzy zjeździli cały świat i widzieli niemal wszystko, twierdzą, że nasze polskie plaże są najpiękniejsze. Trudno się z nimi nie zgodzić.

Mam to szczęście, że mieszkam kilka kilometrów od plaży, ale znam nam wielu takich, którzy zachorowali na „plażowego wirusa” i do dnia dzisiejszego, pokonują corocznie setki kilometrów, tylko po to, aby spędzić chwilę, na bałtyckiej plaży. Kilka lub kilkanaście razy w roku. To nic, że pod nosem mają piękne rzeki czy jeziora. Kochają Wisłę i Odrę. Mieszkają nad Sanem, czy na Mazurach. Ciągnie ich nad Bałtyk. Nie pomagają żadne lekarstwa.

Zastanawiacie się zapewne, co takiego w wędkarstwie plażowym jest? Gwarantuję Wam, że jak tylko złowicie swoją pierwszą rybę – chociażby taką fląderkę jak na zdjęciu – zrozumiecie.

W kolejnych odcinkach cyklu trochę teorii, która podparta moją kilkunastoletnią praktyką, pozwoli Was przygotować na plażowe wyzwania tak, aby Wasze efekty były nie gorsze niż na zdjęciu.)

Morze nasze morze                                                                                                                                                            

Nie można oczywiście nie wspomnieć, o naszym morzu, sprawcy tego całego zamieszania. Bałtyk, to stosunkowo płytki i bardzo specyficzny zbiornik (średnio 52,3m głębokości). Brak tu – typowych dla innych mórz – widocznych pływów. O specyfice morza i dynamice plaży, będę pisał przy okazji jednego z odcinków, ale warto wspomnieć, że Bałtyk stanowi w istocie, dużą zlewnię wód słodkich. Z niewielką ilością wlewek wód słonych, z morza Północnego. Woda jest tutaj słonawa, a nie słona. Średnie zasolenie to około 7,5‰. Takie zasolenie, decyduje w głównej mierze o składzie fauny i flory. A przede wszystkim – o tym co nas interesuje nas najbardziej – o stałej obecności ryb słodkowodnych, takich jak: leszcz, płoć, okoń i wielu innych. Właśnie gatunki słodkowodne – oprócz gatunków typowo morskich, takich jak: płastugi, dorsz, belona, turbot – stanowią nie lada atrakcję. Nie wspominając o rybach typowo dwuśrodowiskowych, takich jak: łosoś, troć, sieja czy węgorz. Nie dość powiedzieć, że wszystkie te ryby można złowić z plaży!

Odcinek nr 2 już wkrótce!

opr. Andrzej Jaw Esox

Podsumowanie 2022 w obiektywie Polskiej Szkoły Surfcastingu

Czy chcecie zobaczyć cały 2022 rok w kalejdoskopie Polskiej Szkoły surfcastingu?

Jeżeli tak to zapraszamy na nasz profil YT (link poniżej), gdzie znajdziecie filmowe podsumowanie mijającego roku.

Czy będziemy za nim tęsknić? No coż. Czas pokaże? Niemniej pozytywnych emocji nie brakowało, co widać na filmie, na którym udało się umieścić zaledwie garść materiałów.

W nowy 2023 Rok, wchodzimy z bagażem nowych znajomości, doświadczeń i planów, które mamy nadzieję – uda się zrealizować wspólnie. Życzymy wszystkim sympatykom i przyjaciołom taaakiej ryby i Do Siego 2023 Roku.Pozdrawiamy serdecznie i do zobaczenia na plaży!!

Łowimy z Polską Szkołą Surfcastingu – Wiadomosci Wędkarskie część czwarta

W numerze grudniowym druga część opracowania o łowieniu bałtyckich płastug piórem Andrzeja Jaworka. Zapraszamy do lektury.

Łowimy z Polską Szkołą Surfcastingu – Wiadomosci Wędkarskie część trzecia

W numerze listopadowym pierwsza część opracowania o łowieniu bałtyckich płastug. Zaproszenie od autora znajdziecie na naszym kanale YT.

Dodatkowych materiałów, filmów, ciekawostek, szukajcie na naszych mediach społecznościowych i kanale YT klikając poniższe ikony.

Łowimy z Polską Szkołą Surfcastingu – Wiadomosci Wędkarskie część druga

W numerze pażdziernikowym poznacie tajniki łowienia mnorkich leszczy czyli „bałtyckiego złota”. Zapraszamy do lektury.

Dodatkowych materiałów, filmów, ciekawostek, szukajcie na naszych mediach społecznościowych i kanale YT klikając poniższe ikony.

Bałtyckie, wrześniowe złoto

Na sam koniec swojego urlopu postanawiam sprawdzić co dzieje się na mojej przydomowej plaży.

Tego dnia już od samego rana miałem ‘wczutkę’, wszystko składało się w spójną całość – przyszło ochłodzenie, niebo było w pełni zachmurzone i powoli wzmagał się północny wiatr, a razem z nim falowanie. Leszcze to lubią. Mam wrażenie, że wyczekiwały tej zmiany pogody tak samo mocno, jak ja.

Na bałtyckiej plaży nie było mnie prawie dwa miesiące, co miało związek z trwającym sezonem wakacyjnym. Po prostu łowienie w tłumie nie sprawia mi przyjemności, dlatego dałem sobie odpocząć i spokojnie wyczekiwałem schyłku lata.

Nad wodą pojawiam się około godziny 17, nie spieszyłem się. Wiedziałem, że jeżeli ma się coś wydarzyć, to godzina nie będzie miała znaczenia.

Miejsce losowe, blisko zejścia, trudne technicznie. Przy samym brzegu jest duże wypłycenie sięgające kilkanaście metrów w głąb morza, po którym przewalają się fale przyboju.

Od jakiegoś czasu staram się wychodzić ze swojej strefy komfortu na prywatnych wypadach i łowić w niewygodnych miejscach. Procentuje to później w trakcie połowów, zwłaszcza na zawodach, gdzie liczy się zlądowanie każdej zaciętej ryby.Po rozłożeniu wędek szybko typuje miejsce do położenia zestawów.

Rewa jest blisko, nie dalej niż 80 metrów od brzegu.

Pomiędzy nią a brzegiem jest kocioł, za nią spokojne morze. Zestawy kładę w pianie na wewnętrznym stoku rewy. Wiem, że leszcze lubią takie miejsca.

Po kilku minutach przerzucam zestawy, żeby nie spalić dnia rybą z pierwszego rzutu.

Na branie nie musiałem długo czekać, chwilę po przerzuceniu zestawów na plaży ląduje pierwszego leszcza. Po jego wyglądzie i kondycji wiem, że ryby pomału zaczynają już czuć zbliżającą się jesień.

Od tego momentu zaczyna się prawdziwa zabawa, notuję branie za braniem. Łącznie wyciągam 13 leszczy i 3 spinam na wypłyceniu pod nogami.

Największy leszcz tego dnia ma ponad 65 cm. Oprócz tego mam kilka pustych brań, głównie w trakcie holi ryb na drugim kiju.

Pomimo przeczucia, że coś się zadzieje, nie sądziłem, że będzie aż tak dobrze. Po 3 godzinach kończę, ryby wraz z szarówką znikają, za to wraz z rosnącą cały czas falą pojawia się duża ilość zielska.

Myślę, że Bałtyk po przerwie przywitał mnie w najlepszy, możliwy sposób. Spełniony i wyłowiony wracam do domu.

opracował. Michał Abramczuk

Dodatkowych materiałów, filmów, ciekawostek, szukajcie na naszych mediach społecznościowych i kanale YT klikając poniższe ikony.

Łowimy z Polską Szkołą Surfcastingu – nowy cykl w magazynie Wiadomości Wędkarskie

We wrześniowym magazynie otwieramy nowy cykl ” Łowimy bałtyckie gatunki z Polską Szkołą Surfcastingu”. W kolejnych numerach, znajdziecie opracowania wszystkich bałtyckich gatunków, piórem Andrzeja Jaworka, byłego Trenera Kadry oraz członka komisji sportowej międzynarodowej federacji sportów wędkarskich CIPS. Serdecznie zapraszamy do lektury i odwiedzania naszego profilu na FB, po bieżące i interesujace informacje.

Dodatkowych materiałów, filmów, ciekawostek, szukajcie na naszych mediach społecznościowych i kanale YT klikając poniższe ikony.

Wypad nad Adriatyk – „nic tylko jeździć i łowić!!”

Przy okazji tegorocznych wakacji w Dolomitach udało mi się wygospodarować dwa dni na krótki wypad nad Adriatyk.

Od samego początku pomysł ten wiązał się z różnego rodzaju przeciwnościami, m.in. z brakiem miejsca na wędki i sztyce w aucie, czy (jak się później okazało) dosyć wymagającą trasą przez góry. Na szczęście dla chcącego nic trudnego i finalnie udało mi się powędkować z włoskiej plaży.

Proces przygotowawczy rozpocząłem od wybrania palcem na mapie (dosłownie) miejscówki. Wybór padł na plaże w miejscowości Lignano.

Po upewnieniu się, że w okolicy znajduje się sklep wędkarski, wziąłem się za teorię. Co się aktualnie łowi, na jakie zestawy i na jakie przynęty. W dobie internetu i przy odrobinie chęci można zebrać naprawdę wiele cennych informacji, które zaprocentują później w postaci wyników w trakcie połowów.Teraz kiedy byłem już odpowiednio nakręcony, musiałem rozwiązać problem spakowania wędek i sztyc do samochodu. Z pomocą przyszły mi pasy do transportu wędzisk pod sufitem auta nabyte, jakiś czas temu na pewnym portalu oferującym produkty wszelakie z Chin i muszę przyznać, że spisały się świetnie. Z pozostałą częścią ekwipunku nie było już problemu, kołowrotki, pare ciężarków, kilka gotowych body do zestawów i materiały do przewiązania przyponów zmieściły mi się w jednej torbie, która była jednocześnie… lodówką na przynęty. Minimalizm w czystej postaci.

Moment wyjazdu nad Adriatyk nadszedł bardzo szybko. Z jednej strony mocno go wyczekiwałem, a z drugiej zwiastował szybko nadchodzący koniec wspaniałego urlopu. Trasa, którą miałem do pokonania wynosiła trochę ponad 200 kilometrów, z czego jedna połowa wiodła przez góry, w tym szczyty, a druga po autostradzie. Łączny czas potrzebny na jej przebycie wynosił niecałe 4 godziny, z czego tylko godzina była potrzebna na przejechanie odcinka autostradowego. Odcinek górski był wyjątkowo wymagający, tak samo dla mnie, jak i mojego samochodu, ale widoki po drodze wynagradzały wszystko.

Wyjeżdżam w poniedziałek rano i o 11.00 docieram na miejsce, punkt docelowy to wbity w nawigację lokalny sklep wędkarski. Właściciel bez problemu porozumiewa się po angielsku i bez wahania wskazuje mi na mapie plaże, które warto w tym okresie odwiedzić. I tutaj pojawiają się pierwsze schody.

W związku z trwającym w pełni sezonem turystycznym obowiązuje zakaz wędkowania z plaż na otwartym morzu w godzinach od 8 do 19, ale za to bez ograniczeń można wędkować w lagunie. To zaburza cały mój ambitny plan na wędkowanie 'do bólu’ przez najbliższe dwie doby. Kolejnym problemem jest brak bibi i razorów, które mają pojawić się w sklepie dopiero następnego dnia rano. Na miejscu są tylko robaki koreano i mrożone kalmary – biorę dwa opakowania tych pierwszych i paczkę drugich i wiedząc, że mam jeszcze sporo czasu do 19 ruszam na zwiedzanie samego Lignano.

Na plaży pojawiam się około godziny 15, gdzie od razu robię rekonesans organoleptyczny. Plaże na otwartym morzu od tych przy lagunie oddziela molo z małą latarnią na jego końcu. Od strony laguny od razu zauważam wędkarzy stojących jakieś 30 metrów od brzegu po pas w wodzie z wędkami na sztycach wbitymi w morskie dno.

Pierwsze co rzuca mi się w oczy to sprzęt, którym łowią. Były to mocniejsze feedery z kołowrotkami w rozmiarze 5-6 tysięcy, każdy ma też podbierak. Nie zastanawiając się długo, rozkładam jedną wędkę i rozpoczynam wędkowanie. Odpuszczam sobie jednak wchodzenie do wody i bez problemu dorzucam z brzegu na odległość, na jakiej miejscowi lokują swoje zestawy. Przez niecałą godzinę nie wydarza się nic ani u mnie, ani u „lokalsów”. Szybko dochodzę też do wniosku, że to nie moja bajka, więc kończę łowienie i przenoszę się na część plaży po stronie otwartego morza.

Plaża po tej stronie fary (po włosku latarni, która akurat w tym przypadku jest granicą pomiędzy laguną a otwartym morzem) podzielona jest przez kamienne opaski na nieduże sekcje. Wybieram najbardziej obiecującą w mojej ocenie klatkę i zaczynam odliczać czas, jaki pozostał do godziny 19.Łowienie rozpoczynam dopiero przed godziną 20, bo dopiero o tej porze plaża i co istotniejsze, kąpielisko pustoszeje.

Od pierwszych minut zaczynam notować brania i lądować pierwsze ryby na brzegu. Dominują dorady, a pomiędzy nimi pojawiają się pojedyncze mormory. Wielkości sportowe i z biegiem czasu malejące, ale to, co muszę oddać tym rybom to ich waleczność. Mormora w rozmiarze +/- 25cm na przyponie 0,16 potrafiło mi już delikatnie zagrać na hamulcu, tak samo podobnych rozmiarów dorada.

W kwestii sprzętu to do tematu podszedłem w mocno filigranowy sposób, ciężarki o gramaturze 80g, długie, ponad metrowe przypony z cieniutkiego fluorocarbonu oraz haczyki w rozmiarze 6-7 do koreano i 4 do kalmarów.

Ryby odławiałem zarówno spod nóg, jak i z dalszego dystansu, a dominującą przynętą był koreano. Na kalmara nie miałem nawet brania, ale to stosunkowo selektywna przynęta.

O 22 wzmaga się wiatr, a brania ustają, więc kończę łowienie i wycieńczony po upalnym dniu udaję się spać do samochodu.

Na plaży pojawiam się następnego dnia o 5 rano, spałem w samochodzie zaparkowanym kilkadziesiąt metrów od plaży, dlatego 15 min po budziku zarzucałem już pierwszy zestaw do wody. Zaczęło się super, z pierwszych rzutów ląduję doradę i mormorę i… to by było na tyle.

Zaliczam mocny falstart, kilkanaście minut od rozpoczęcia wędkowania wzdłuż plaży w kierunku laguny zaczyna płynąć ogromna ilość trawy morskiej. Ma to związek ze zbliżającym się szczytem przypływu. Pływy na Adriatyku, przynajmniej w jego północnej części, występują i są całkiem dobrze zauważalne. Nie trzeba uciekać, nie wiadomo ile metrów do tyłu, przed napływającą wodą, ale jej napór jest dobrze widoczny.

Czas ucieka, o 8 trzeba kończyć wędkowanie, więc zaczynam zagęszczać ruchy, przyjmuje tempo zawodnicze. Zestaw w wodzie utrzymuje się tylko kilka minut, a pod nogami mam coraz mniej piasku i coraz więcej trawy. Walczę do samego końca, ale od momentu, w którym zaczyna płynąć trawa, nie łowię już żadnej ryby.

Od kolejnego okienka połowowego dzieli mnie 11 godzin, więc podejmuję decyzję o powrocie do miejsca wypoczynku w górach. Chętnie bym został na dogrywkę, ale zdrowy rozsądek zwycięża. Nie chciałem wracać późną nocą przez góry, zwłaszcza po całym dniu na rozgrzanej słońcem plaży.

W drodze powrotnej zajechałem jeszcze do sklepu podziękować właścicielowi za wskazanie mi fajnego miejsca do wędkowania. Facet bardzo się ucieszył, że udało mi się złowić kilkanaście ryb. Byłem też świadkiem popularności bibi, które dopiero co przyjechało – kolejka kończyła się poza sklepem.

Na odchodne właściciel powiedział mi, że przyjechałem o kilka dni za szybko, bo sensowniejsze ryby zaczyna się w tym rejonie łowić dopiero na początku września i miał rację, bo widzę co tamtejsi wędkarze, zaczęli wrzucać w ostatnich dniach na lokalną grupę na FB. Ale nic nie szkodzi, główny cel został osiągnięty – dotarłem, złowiłem zupełnie nowe dla mnie gatunki i zdobyłem to, co dla mnie w tym wszystkim najcenniejsze, nowe doświadczenie.

Na koniec chciałbym też pochwalić Włochy, przynajmniej ten rejon, jeżeli chodzi o podejście do plażowiczów. Bez problemu można znaleźć darmowe miejsce postojowe niedaleko plaży, same plaże są czyste, co kawałek są prysznice i toalety. Nic tylko jeździć i łowić!

opr. Michał Abramczuk

Dodatkowych materiałów, filmów, ciekawostek, szukajcie na naszych mediach społecznościowych i kanale YT klikając poniższe ikony.

North Sea Masters Belgium 2022

Wreszcie udało się! Po przerwie spowodowanej pandemią COVID, w lipcu bieżacego roku, udało się pojechać po raz kolejny, na jedne z najbardziej prestiżowych zawodów w wędkarstwie plażowym, organizowanych w Europie. Jak zwykle było bardzo intensywnie, dynamicznie. Pięknych ryb i pozytywnych emocji, nie brakowało.

Nie można się także powstydzić wyniku, bowiem w doborowej stawce prawie 73 par, które staneły na starcie tej dwudniowej imprezy, jeden z naszych zespołów – w składzie Steven Mason i Andrzej Jaworek – zajął 25 miejsce.

Jednym z kluczy, w osiągnięciu dobrego wyniku, było także szczęście w losowaniu plaż. Pierwszy dzień na plaży, był dosysć dynamiczny z mocnejszym falowaniem i właśnie ten dzień dał lepsze możliwości zawodnikom, którzy wylosowali plażę położoną w miejscowości Knokke. Niestety nie zaliczaliśmy się do tej grupy.

Drugi dzien to całkowita zmiana warunków, słabe falowanie i trudniejsze łowienie. W ostatnich 30 minutach drugiej tury, Steve i Andrzej łowią dwa piękne mullety. Jeden o długości 50cm, ktory pozwolił sie przesunąć w klasyfikacji zawodów. Jak się okazuje, nie można tracić nadzieji dopóty, dopóki „piłka w grze”.

Dodatkowych informacji oraz zdjęc z imprezy szukajcie na profilu organziatora i naszym profilu FB.

https://www.facebook.com/NorthSeaMastersBelgium

Dodatkowych materiałów, filmów, ciekawostek dotyczących wędkarstwa plażowego, szukajcie na naszych mediach społecznościowych i kanale YT klikając na poniższe ikony pod zdjęciem.

Czerwcowy numer Wiadomości Wędkarskich

W czerwcowym numerze WW znajdziecie druga część opracowania o łowieniu bałtyckich belon. Tym razem będzie zarówno o spławiku jak i o spiningu. Zapraszamy do lektury.

Dodatkowych materiałów, filmów, ciekawostek, szukajcie na naszych mediach społecznościowych i kanale YT klikając poniższe ikony.

Majowy numer Wiadomości Wędkarskich

W majowym numerze WW Andrzej Jaworek odkrywa przed Wami tajemnice łowienia bałtyckich belon. Bogato ilustrowaną pierwszą część artykułu, znajdziecie na stronach 52-55 majowego magazynu Wiadomości Wędkarskie.

Dodatkowych materiałów, filmów, ciekawostek, szukajcie na naszych mediach społecznościowych i kanale YT klikająć poniższe ikony.

III Otwarte Integracyjne Spotkanie na Bałtyckiej Plaży’22 – relacja filmowa

Serdecznie zapraszamy na relację filmową z naszego, zeszłotygodniowego III Integracyjnego Spotkania na Bałtyckiej plaży „Beloniada dla każdego”. Film znajdziecie na naszym profilu FB, a także naszym profilu YT klikając w poniższy link

? Dziękujemy wszystkim uczestnikom, pomocnikom, ludziom dobrej woli. W szczególności Krzysztof Szymański – naszemu szkolnemu prymusowi, inicjatorowi idei integracji na plaży, a także naszym przyjaciołom Wędkarze Na Kółkach. Dziękujemy sponsorom, partnerom i naszemu mecenasowi relacji filmowej Okręg PZW Elbląg pod przewodnictwem Przemysław Klarecki? @SWM Ecofishing Tubis EcofishingRadio GozdawaROBEX„Koło wedkarskie PZW Scania”Koło PZW Nr 56 , Przystań „Różanka”Koło Wędkarz Słupsk @Dave Design

Do zobaczenia na następnym spotkaniu!

Wstęp do ćwiczeń w technice OTG – uchwyt wędki i kołowrotka

Skoro wszystko mamy już gotowe w przygotowaniach do rzutu obrotowego z ziemi (z ang. OTG – off the ground), to co robić dalej? Najlepiej iść na łąkę lub plażę tak, aby w okolicy było jak najmniej ludzi. Najlepiej w ogóle.

Nie ukrywam, że najlepiej się tam wybrać nie w towarzystwie żony, dziewczyny czy chłopaka-?, ale dwuczęściowej wędki. Dlaczego?

Po pierwsze będzie więcej spokoju, który w treningach jest wyjątkowo wskazany-?.

Po drugie dwuczęściowy kijek jest niezbędny, jeżeli chcecie się pobawić na serio i przede wszystkim bezpiecznie. Zwłaszcza taki kijek z regulowanym położeniem uchwytu kołowrotka.

Zobaczcie na zdjęciu poniżej prawidłowe położenie uchwytu kołowrotka. Prawa ręka jest niemal wyprostowana lub lekko ugięta. W dopasowaniu położenia uchwytu, w zależności od długości ramion, pomoże regulowany uchwyt kołowrotka, w który jest wyposażona, większość dobrych kijów dwuczęściowych.

Oczywiście producenci „zabijają się” w swoich ofertach przekonując, że trzyczęściowe „mocne” kije, też się nadają się do OTG czy rzutu pendulum. Od razu odpowiadam. NIE NADAJĄ SIĘ. Szkoda waszych pieniążków, skoro fajny kijek dwuczęściowy, można kupić za rozsądne pieniążki.

Po co narażać się na odsłuchiwanie trzasku waszego drogiego trzyczęściowego blanku, skoro za tyle samo możecie mieć dobry kijek dwuczęściowy, który wytrzyma i przy okazji będzie bezpiecznie? I dodatkowo może posiadać regulowany uchwyt kołowrotka?

No więc jak już kijek będzie i będzie łąka lub plaża, to musicie pamiętać o tym, że Wasze cudo musicie trzymać w ręku mocno i bezpiecznie.

Zobaczcie na zdjęciach prawidłowy i nie prawidłowy uchwyt wędki na podstawie kołowrotka. Uchwyt musi być mocny, a wychodząca linka, którą przytrzymujemy za pomocą palca wskazującego, musi wychodzić pod kątem 90 stopni.

Trudne?

Materiałów i filmów sukajcie także na naszych mediach społecznościwoych oraz kanale YT. Ikony poniżej.

opr. Andrzej Jaw Esox

Kwietniowy numer Wiadomości Wędkarskich

W najnowszym numerze WW Andrzej Jaworek bierze na warsztat rzut techniką pendulum tzw rzut wahadłem. Bogato ilustrowany artykuł, znajdziecie na stronach 54-57 kwietniowego magazynu Wiadomości Wędkarskie.

Zapraszamy na film na naszym kanale na YT

Zapraszamy na pierwszą produkcję filmową Polskiej Szkoły Surfcastingu. Film znajdziecie pod poniższym linkiem na naszym kanale na YT (Polska Szkoła Surfcastingu). Oglądajcie, lajkujcie, udostępniajcie oraz subskrybujcie. Czekamy na Wasze uwagi i spostrzeżenia.???

A co jest tematem filmu? Musicie to zobaczyć. Link poniżej.

https://youtu.be/jouJw6eru1U

Wstęp do ćwiczeń w technice OTG – materiały

Było o skakance i dolniku wędki w ćwiczeniach w przygotowaniach do rzutu obrotowego z ziemi (z ang. OTG – off the ground), to teraz czas przyszedł na parę słów o materiałach.

Zanim zaczniecie ćwiczenia z pełnym wyposażeniem, przygotujcie wędki w pełni wyposażone w kołowrotki, z nawiniętymi zapasowymi szpulami, linki (żyłka lub plecionka), przypony strzałowe, ciężarki oraz piłeczkę tenisową (o której za chwilę).

Pamiętajcie, że tu nie ma miejsc na kompromisy. Wszystko musi być najwyższej jakości i nienagannie przygotowane. Linki odpowiedniej grubości i wytrzymałości. Na początek, proponuję zastosowanie grubszych i bardziej wytrzymałych materiałów. Na „odchudzanie” przyjdzie pora w swoim czasie.

Średnica przyponu strzałowego, musi być dopasowana do obciążenia i charakterystyki wędki. Używamy zawsze nowych i wytrzymałych przyponów strzałowych. Osobiście, używam najczęściej przyponów konicznych. Także najlepszych jakościowo, agrafek, łączników i krętlików tak, aby nasza zabawa była w pełni bezpieczna.

Do ćwiczeń rzutowych (w pierwszej fazie), polecamy szczególnie rekwizyt pod postacią piłeczki tenisowej. Jest lżejsza od ciężarka i daje większe poczucie komfortu i bezpieczeństwa, co jest wyjątkowo ważne w początkowej fazie zabawy rzutowej. Wystarczy że w piłeczkę wkręcicie wkręt z zaczepem (taki jak do płyt k-g), trochę go wygniecie i można już machać.

Po każdej serii rzutów, należy sprawdzić jakość przyponu strzałowego. Jak to zrobić? Najprościej jest przepuścić go pomiędzy palcami, podczas zwijania. Jeżeli poczujecie najmniejsze chociaż ślady uszkodzenia, poszarpania –  natychmiast wymieńcie na nowy. Nie ryzykujcie „odlotem” ciężarka lub piłeczki w nie kontrolowanym kierunku. Dlatego, zawsze warto mieć ze sobą, komplet zapasowych szpul. Warunki pogodowe, nie zawsze pozwolą na wiązanie strzałówki na plaży, a wymiana szpuli trwa tylko chwilę.

Przypatrujcie się także agrafkom. Czy są odpowiedni zapięte. Czy nie są czasami zniszczone. Tak jak w przypadku strzalówki, należy natychmiast wymienić w przypadku jakichkolwiek podejrzeń. Bezpieczeństwo ponad wszystko.

Zabezpieczcie swój palec wskazujący w odpowiedni sposób. Służą do tego celu specjalne ochraniacze lub plaster, którego osobiście jestem zwolennikiem. Najlepiej gruby i z bardzo mocnym klejem. Niestety, większość plastrów sprzedawanych w aptekach nie spełnia tego wymogu, a ten który posiadam przyjeżdża do mnie zza zachodniej granicy, od mojego kolegi.

Wszelkie węzły – te służące do łączenie strzałówki, strzałówki z linką główną, agrafkami, krętlikami muszą być wykonane z należytą starannością. Ale o tym porozmawiamy przy innej okazji.

Filmów i ćwiczeń szukajcie na naszym kanale YT i mediach społęcznościowych. Wystarczy, że klikniecie poniższe ikony.

opr. Andrzej Jaw Esox

Wstęp do ćwiczeń w technice OTG – dolnik

Było krótko o skakance w ćwiczeniach rzutu obrotowego z ziemi (z ang. OTG – off the ground), więc teraz przyszedł czas, na ćwiczenia z wędką, a raczej jej dolnikiem.

Zobaczcie na zdjęciu prawidłowy uchwyt. Położenie prawej dłoni (dla praworęcznych) na uchwycie mocowania kołowrotka, jest rzeczą jak najbardziej pożądaną i prawidłową.

Polecamy szczególnie wędki z regulowanym położeniem uchwytu kołowrotka, który dopasować można do każdego zakresu ramion i ustawić „pod siebie”.

W pełni prawidłowym ustawieniu prawa ręka powinna by prawie wyprostowana. Umożliwi nam to w miarę pełny i największy zamach. Niemniej w wędkach, w których nie ma możliwości ustawienia „pod siebie”, zazwyczaj prawa ręka jest bardziej ugięta w łokciu, z uwagi na krótszą odległość uchwytu od podstawy dolnika wędki.

Co dalej? No właśnie. Popatrzcie zdjęcia w sekwencjach.

Naszym celem – tak jak w przypadku skakanki – będzie imitowanie ruchu wbijania czegoś w ścianę. I nie przy użyciu młoda i skakanki, ale dolnika naszej wędki.

Przy okazji można troszeczkę poruszać ciałem, przenosić ciężar z nogi prawej na lewą w trakcie „młotowania”.

To jest jak najbardziej prawidłowy i wręcz pożądany odruch, który bezpośrednio przełoży się na dynamikę rzutu.

Filmów i ćwiczeń szukajcie na naszym kanale YT i mediach społęcznościowych. Wystarczy, że klikniecie poniższe ikony.

Opr. Andrzej Jaw Esox

Wstęp do ćwiczeń w technice OTG – skakanka

W technice rzutu obrotowego z ziemi (z ang. OTG – off the ground),  największą rolę –  oprócz czujnej głowy – odgrywa praca naszych ramion i nóg. No właśnie – jak się do tego przymierzyć? Zacznijmy od ramion.

Na początek trzeba troszkę poćwiczyć tak, aby nauczyć się prawidłowych odruchów, przed tym jak zaczniecie bawić się Waszym kijkiem.

Na początek polecamy…..powrót do czasów dzieciństwa ? i zabawę ze skakanką, która okazuje się świetnym rekwizytem do ćwiczeń (ramion, ale nie tylko). I nie tylko do ćwiczeń na plaży, ale w domu, albo na wyjeździe, gdy na przykład nie możecie ze sobą zabrać swojej ukochanej przydługiej, dwuczęściowej wędeczki.

Wystarczy kupić, albo „namierzyć” skakankę i już połowa sukcesu. Druga połowa sukcesu polega na… skróceniu skakanki, tak aby dopasować ją do długości naszych ramion. Zobaczcie na zdjęciu.

Długość skakanki (dla praworęcznych) musi być dopasowana do odległości, pomiędzy lewą dłonią umieszczoną w okolicy lewej pachy\piersi, a prawą wyciągniętą, niemalże  wyprostowaną, lub lekko ugiętą w łokciu.

Dla porównania zobaczcie zdjęcie z wędką i prawidłowe dopasowanie\położenie uchwytu względem zasięgu ramion.

Co dalej?

Żeby przygotować się do dobrze do techniki OTG, naszym celem będzie ćwiczenie polegające na imitowaniu ruchu wbijania czegoś w ścianę, przy użyciu naszych rąk i …skakanki. Można to porównać do uderzania młotem w ścianę. Tylko zamiast młota lub dolnika wędki, na początku w dłoniach, będziemy trzymać skakankę. Dlaczego akurat skakankę? Ano dlatego, że pozwoli na nabycie odruchu utrzymywania rąk w odpowiedniej pozycji w związku z tym, że sznurek skakanki musi być cały czas napięty.

Trzymając napiętą skakankę (zdjęcia poniżej) lewą ręką\dłonią ściągamy ją w okolice lewej piersi. Zaś prawa ręka – pociągana przez skakankę – wędruje w górę. Prawa ręka – początkowo, lekko ugięta w  miarę pociągania skakanki przez lewą rękę, coraz bardziej się prostuje. Zobaczcie sami na zdjęcia.

Z wykorzystaniem skakanki, opanujecie podstawy “walenia” młotem w ścianę. Właśnie to niepozorne ćwiczenie, pomoże w opanowaniu techniki rzutu obrotowego z ziemi. I nie tylko rzutu obrotowego.

Czy nie przypomina Wam to trochę techniki z innego rzutu ?

Filmów i ćwiczeń szukajcie na naszym kanale YT i mediach społęcznościowych. Wystarczy, że klikniecie poniższe ikony.

Opr. Andrzej JawEsox

Marcowy numer Wiadomości Wędkarskich

W najnowszym numerze WW Andrzej Jaworek bierze na warsztat rzut techniką OTG (z ang. off the ground) – rzut obrotowy z ziemi. Bogato ilustrowany artykuł, znajdziecie na stronach 48-51 marcowego magazynu Wiadomości Wędkarskie.

Lutowy numer Wiadomości Wędkarskich

Zapraszamy do lektury najnowszego numeru magazynu Wiadomosci Wędkarskie.

Andrzej Jaworek pokazuje jak prawidłowo wykonać rzut zza pleców i jak ulokować zestaw 150 metrów od brzegu. Artykuł wraz ze zdjęciami krok po kroku znajdziecie na stronie 50 WW 2/22.

https://wiadomosciwedkarskie.com.pl/artykul/rzut-zza-plecow–jak/1269733?fbclid=IwAR1qKsz4OppyrUWBV9oeCPI7w3gBXk8slZ52lS_8ZOa3Wo2b1L5zQcKhHVI

Styczniowy numer Wiadomości Wędkarskich

Zapraszam do lektury najnowszego numeru magazynu Wiadomosci Wędkarskie.

Poniżej wstęp przygotowany prez Redakcję.

Każdy wędkarz wie, że aby skutecznie łowić ryby z bałtyckich plaż trzeba daleko i celnie miotać zestawami. Rozpoczynamy cykl artykułów, w których przeczytacie o wędkach do surfcastingu, kołowrotkach, zestawach, a przede wszystkim o technikach rzutów. W tajniki wędkarstwa plażowego wprowadzi Was trener kadry PZW Andrzej Jaworek. Zapraszamy na stronę 52 WW 1/22 https://wiadomosciwedkarskie.com.pl/artykul/wstep-do-plazowych/1257995

Kadra plażowa Polskiego Związku Wędkarskiego na MŚ w LaTremblade, Francja 2021 – okiem sztabu trenerskiego. Część druga

Przedstawiamy kolejną, drugą część relacji sztabu trenerskiego, z plażowych Mistrzostw Świata we Francji z okolic LaTrembalde 2021

Oficjalny trening

Od poniedziałkowego poranka poruszenie i przygotowania do treningu. Łowimy od godziny 10:00-14:00 na plaży La Pointe Espagnolle. Stanowiska znajdują się w prawo w kierunku kierunku plaży L’Embellie. Okazuje się, że skrajne stanowiska po prawej stronie obejmują miejsca, na których łowiliśmy pierwszego popołudnia, po przyjeździe.

Trening – w odróżnieniu od pozostałych dni zawodów – odbywa się w zupełnie innych warunkach pływu, w porównaniu z zawodami. Łowimy bowiem na odpływie. Z uwagi na ograniczenia czasowe nie trenowaliśmy tego elementu, więc nie zakładamy super wyniku.

Zadaniem dla każdego z zawodników, będzie dogranie wszystkich szczegółów technicznych, w tym min. organizacji wszystkich elementów składowych stanowiska tak, aby wszystko zagrało przed jutrzejszą pierwszą turą.

Nasz świetnie prezentujący się DREAM TEAM na plaży La Pointe Espagnole

Trening – w odróżnieniu od pozostałych dni zawodów – odbywa się w zupełnie innych warunkach pływu, w porównaniu z zawodami. Łowimy bowiem na odpływie. Z uwagi na ograniczenia czasowe nie trenowaliśmy tego elementu, więc nie zakładamy super wyniku.

Widok na plażę La Pointe Espagnole

Zadaniem dla każdego z zawodników, będzie dogranie wszystkich szczegółów technicznych, w tym min. organizacji wszystkich elementów składowych stanowiska tak, aby wszystko zagrało przed jutrzejszą pierwszą turą.

Arek Kąkol w przygotowaniach do oficjalnego treningu

Ku naszemu zaskoczeniu, wszystkie ekipy, potraktowały trening wyjątkowo poważnie. Nie tak jak bywa zazwyczaj, tak żeby zmylić rywali. Miał być pokaz siły. I był. Zwłaszcza Holendrów, którzy nie ukrywają w rozmowie z nami, że przyjechali tutaj po tytuł Mistrzów Świata. Mają w swojej ekipie przecież aktualnego Mistrza Świata, który łowi na stanowisku obok Arka Kąkola.

Michał Abramczuk złowił w czasie oficjalnego treningu cztery mulety i zajął ósme miejsce w sektorze.

Osiem osób z całej startującej stawki, nie łowi w tej turze ryby. Siedmiu zawodników łowi jedną rybę. Generalnie ilość złowionych ryb nie rzuca na kolana, ale w sumie nie dziwi to, z uwagi na czas pływu, w którym łowimy.

Marcin Kulczyk złowił dwie ryby, co okazało się niezłym wynikiem, bowiem pozwoliło zająć szóste miejsce w sektorze

Trening kończymy na dziesiątym miejscu z siedmioma złowionymi rybami. Nie ma zaskoczenia – zdobywamy 1519 punktów. Oficjalny trening zwyciężają Holendrzy z 24 rybami.

Paweł Przewrocki analizujący dokładnie swoje stanowisko przed rozpoczęciem zawodów
Grzesiu Krężel zajął siódme miejsce w sektorze łowiąc dwie niemiarowe ryby

Najlepsze miejsce w oficjalnym treningu zajął Marcin Kulczyk, który złowił 2 ryby i „wykręcił” szóstkę sektorową z 244 punktami, podczas gdy, dla przykładu – Michał Abramczuk- który złowił 4 ryby dające 1040 punktów, zajmuje ósme miejsce sektorowe. To pokazuje spore różnice sektorowe, a także spore różnice w jakości stanowisk, które były dosyć zauważalne podczas oficjalnego treningu. Niemniej, nie wyciągamy na tym etapie z tego faktu zbyt daleko idących wniosków.

Warto wspomnieć o tym, że pogoda była dosyć sprzyjająca – wiał lekki wiaterek – który zmieniał często kierunek – oraz świeciło słońce, ale nie było typowej „lampy”.

Po powrocie do hotelu – tak jak każdego dnia – dyskutujemy, podsumowujemy dzień, wyciągami wnioski i planujmy strategię na dzień następny. Głównie w kwestii dopasowania strategii do charakterystyki plaży, pogody, siły wiatru i spodziewanego falowania.

Po zakończeniu oficjalnego treningu czekała na nas taka oto niespodzianka....
O tym jaki wysiłek towarzyszył naszym zawodnikom w każdym dniu rywalizacji..mówi to wymowne zdjęcie..

Dzień pierwszy

Łowienie zaczynamy od godziny 9:00 na plaży La Bouverie. Koniec łowienia zaplanowany na godzinę 13:00. Największa fala przypływu około godz. 11:28, więc będziemy łowili dwie i pół godziny na napływającej i półtorej godziny na wodzie stojąco – odpływającej.

Na plażę docieramy o brzasku bowiem tura zaczyna się dzisiaj wcześnie

To jest plaża, którą nie do końca – wydaje się – „rozgryźliśmy” i w naszej ocenie wydaje się najcięższa do łowienia, z uwagi na duże zróżnicowanie stanowisk. Będziemy łowić na niej dwukrotnie i to wydaje nam się dodatkowo bardzo dziwne, skoro do wyboru są inne plaże. Plaża z pozoru wygląda na płaską, a jednak jest wyjątkowo różnorodna i każde stanowisko różni się znacznie od innego.

Plaża La Bouverie, na której rozegrano aż dwie tury Mistrzostw Świata

W związku z tym – tak jak zwykle przed rozpoczęciem każdej z tur – analizujemy i „rozbieramy” każde ze stanowisk na części pierwsze, nakreślając z zawodnikami osobną strategię, w zależności od tego, co zastajemy na każdym z wylosowanych stanowisk.

 W związku z tym, na parkingu trzeba być co najmniej dwie godziny przed startem tury, dzięki „wspaniałej” organizacji, na skrajne stanowiska, trzeba iść nawet cztery\pięć kilometrów przez wydmy i plażę. A do tego trzeba mieć jeszcze czas, żeby dokładnie zanalizować każde ze stanowisk. Zaś zawodnicy, muszą mieć czas na to, żeby dojść na stanowiska i odpowiednio się przygotować. Tak więc, trzeba się uwijać naprawdę bardzo sprawnie.

Dojście na sektory to naprawdę mordęga. Organizatorzy dodatkowo – z niewiadomego powodu – umieszczają stanowiska kobiet, po tej samej stronie co mężczyzn, więc trzeba przejść najpierw wszystkie sektory Pań…..żeby dotrzeć do pierwszych stanowisk męskich. Zazwyczaj stanowiska kobiet znajdują się na oddzielnych plażach lub też po innej ze stron, na których umieszcza się sektory mężczyzn.

Nasi Kadrowicze przed rozpoczęciem pierwszej tury Mistrzostw Świata

Po rozpoczęciu każdej z tur, na bieżąco kontaktujemy się z zawodnikami i korygujemy – w miarę potrzeby – strategię. Mamy do dyspozycji radiotelefony, które bardzo ułatwiają pracę i przekazywanie informacji o tym, co się dzieje na stanowiskach i jak radzą sobie nasi rywale. Po każdej godzinie – zaraz po tym jak na tablicach sektorowych pojawiają się wyniki – przekazujemy je zawodnikom tak, aby każdy wiedział jaka jest sytuacja. Jest nas w sumie trzech, więc każdy z zawodników ma większość czasu kogoś za plecami tak, aby coś skorygować, podpowiedzieć.

Sztab trenerski zespołów sprawdza wyniki sektorowe, które pojawiają się na tablicach po każdej pełnej godzinie łowienia

Pierwsza tura okazała się wyjątkowo loteryjna. Złowienie dużej punktowanej ryby, winduje do czołówki. Nam niestety tego zabrakło, niemniej punktami za złowione ryby pokonujemy Greków, a liczbą złowionych ryb Greków i Holendrów! Mimo wszystko – z uwagi na zajęte miejsca sektorowe poszczególnych zawodników i metody punktacji – lądujemy na końcu stawki. Trzech z naszych zawodników zajmuje siódme miejsce w sektorze (Marcin Kulczyk, Arek Kąkol i Paweł Przewrocki). Grzegorz Krężel jest ósmy, a Michał Abramczuk dziewiąty.

Dla przykładu, ekipa Francji, która łowi tylko trzy ryby więcej od nas, zdobywa 3376 punktów podczas gdy my, z 1775 punktami jesteśmy na końcu stawki. Widać, że zabrakło dzisiaj szczęścia w złowieniu większej jednej lub nawet dwóch ryb – tzw. „bonus fish”, które dałyby sporo punktów. Taką byłby np. ponad trzydziestopięciocentymetrowy bar mouchete (odmiana basa), który daje około 500 punktów.

Jak zwykle wieczorem zebranie w celu omówienia spostrzeżeń, wniosków, podsumowanie i określenie strategii na dzień następny.

Michał i Paweł "odparowują" emocje pierwszej tury
W czasie kiedy nasi Kadrowicze odpoczywają sztab trenerski uczestniczy - jak codziennie - w spotkaniu kapitanów 

Dzień drugi

Łowimy na Plage du Phare. Plażę „czytamy” całkiem nieźle, choć tak jak inne jest wyjątkowo ciężka i bardzo zróżnicowana. Tym razem łowimy po lewej stronie, w porównaniu do oficjalnego treningu, ale – tu znowu niespodzianka – gospodarze przesuwają początek stanowisk parę kilometrów w lewo. Znowu poza spodziewany obszar przewidziany na trening i zawody. No cóż. Pozostaje zacisnąć zęby i pchać wózki w miękkim piasku.

Na parkingu przed drugą turą....

Stanowiska kobiet, znowu znajdują się po tej samej stronie co mężczyzn. Turę rozpoczynamy o godzinie 10:00, ze szczytem pływu o godzinie 13:07. Warunki dosyć podobne do wczorajszych, ale nie jest tak słonecznie.

Piękna i urozmaicona Plage du Phare była naszą ulubiona plażą

Od początku tury widać, że brak słońca wpływa na żerowanie ryb. Dzieje się! Zawodnicy uwijają się jak w ukropie. Widać, że niektóre sektory są zdecydowanie lepsze i złowienie ponad 20 ryb w turze (ba! nawet w pierwszych sześćdziesięciu minutach!) na najlepszych sektorach, staje się niemal regułą.

Dzień kończymy na ósmym miejscu w klasyfikacji dnia, pokonując Chorwację i Niemcy i łowiąc 61 ryb (10778 punktów), w tym parę sporych blisko czterdziestocentymetrowych okazów Bar mouchete. Widać, że jak ryby są, to potrafimy je łowić, ale biorąc pod uwagę ilość ryb złowionych przez każdą z ekip widać, że musimy łowić więcej ryb – czyli potrzebny jest większy automatyzm, a przede wszystkim powtarzalność.

Dwie trzecie naszego sztabu trenerskiego - drugi i trzeci trener - Piotr Badełek oraz Stanisław Szymański. Przed rozpoczęciem drugiej tury zawodów

Paweł Przewrocki, „wykręca” piątkę sektorową z dwudziestoma rybami i plasuje się na dwudziestej pierwszej pozycji w klasyfikacji dnia. Pod względem zdobytych punktów – 4328 – jest w pierwszej dziesiątce dnia. Pozostali zawodnicy: Michał (32 miejsce i 9 ryb), Grzegorz (34 miejsce i 14 ryb), Arek (40 miejsce i 11 ryb) oraz Marcin (50 miejsce i 7 ryb).

Wszystko zadziałało dzisiaj – jak na nasze możliwości – jak należy. Zestawy, strategia, prezentacja przynęt, lokalizacja ryby. Oczywiście czytanie wody i lokalizacja ryb – tak inna na każdym stanowisku – nastręcza nam największych problemów. Zwłaszcza na szczycie fali napływu, podczas którego brania z reguły ustają.

Na głębokich stanowiskach szukamy ryb w odległości „rzutu beretem”. Zestawy lądują na początek do 5-6 metrowego dołka pod nogami, gdzie – w wielu przypadkach – uciąg nie pozwala utrzymać piramid 175g.

Jeżeli nie ma ryby pod nogami, trzeba być wszechstronnym i sięgać na lub pod sandbar, w poszukiwaniu „bonus fish” na odległość 100-120 metrów.

Płytkie stanowiska na szczycie napływu są dosyć himeryczne i można po prostu nie trafić w rybę. Albo mieć szczęście i wyjąć dużego basa z piany, który „załatwi” sprawę.

Odpływająca w ostatniej godzinie woda generuje więcej brań i zdarza się, że dublet dużych basów wyjęty na minutę przed końcem rundy, daje miejsce w samej czołówce. Tak ,jak się to zdarza w tej turze, jednemu z łowiących obok nas, Holendrów.

Po zawodach czekamy z niecierpliwością na trzeci dzień. Skoro udało się połowić tak dobrze dzisiaj widać, że możemy powalczyć? Z nadziejami – po zespołowej odprawie – czekamy na dzień następny.

Nasi Panowie zbroją się przed drugą turą

Dzień trzeci

Dzisiaj łowimy w godzinach 11:00 do 15:00, ze szczytem pływu o godzinie 14:30. Organizatorzy zreflektowali się wreszcie i zorganizowali transport sprzętu, na dwa najbardziej odległe stanowiska plaży La Pointe Espagnole , na której dzisiaj łowimy.

Nasz zespół w pełnym składzie bezpośrednio przed wyruszeniem na trzecią turę Mistrzostw Świata

Organizatorzy znowu zrobili nam niespodziankę i posadowili wszystkie stanowiska po odległej, lewej stronie przepięknej latarni morskiej…….podczas gdy obszar do łowienia, miał się znajdować po prawej stronie…… Przypadek? Jednak znów trzeba przejść poprzez wszystkie stanowiska kobiet……dobrze, bo można trochę porozmawiać i pomóc niektórym paniom w „taszczeniu” sprzętu. Można nawiązać nowe znajomości, a w drodze powrotnej po zawodach zawsze porozmawiać o wrażeniach.

Przyjacielskie rozmowy z naszymi kolegami z innych zespołów towarzyszyły nam każdego dnia
Drugi trener Piotr Badełek z Marcinem Kulczykiem, który w dniu dzisiejszym pełni zadania trzeciego Trenera
Kilka ujęć przepięknej La Pointe Espagnole
Michał Abramczuk rozkłada na czynniki pierwsze swoje stanowisko..
Arek Kąkol gotowy do walki
Stanisław Szymański szykuje się do walki w trzeciej rundzie

Od początku tury jest spora „lampa”… i ryb jak na lekarstwo. Dodając wyjątkowo zróżnicowane stanowiska, zapowiada się niezły rollercoaster.

Już od początku rundy wiemy, że nie będzie dzisiaj trzech godzin liczenia ryb, podczas „captain meeting” jak to było w dniu wczorajszym i swobodnie godzinka wystarczy.

W loteriadzie trzeciego dnia niestety nie byliśmy najlepsi i w klasyfikacji dnia „robimy” dziesiątkę.

Pocieszające jest to, że Stasiu Szymański, z którym na stanowisku spędziłem „bite” cztery godziny (i zrobiłem notabene ponad 20 tysięcy kroków!) trafił dobrze i „wykręcił” sektorową piątkę. Wiem, że mógł zrobić więcej, ale zabrakło trochę lepszej koordynacji, tempa w pierwszej godzinie oraz zasięgu rzutu na ostatnią godzinę, gdzie małych basów trzeba było szukać na odległym sandbarze. Włoch i Grek którzy łowią obok nas, sięgają dalej i po 3 godzinach, podczas gdy byliśmy na drugiej pozycji w sektorze, spadamy na piąte. Nieźle, ale niedosyt pozostaje.

Niemniej Stanisław dał z siebie wszystko i wytrzymał moje komentarze z nadawaniem tempa. Dopiero po zawodach …przyznał się, że może go naciskałem……trochę za mocno. No jak tu nie naciskać, skoro w pierwszym celowanym rzucie, łowi triplet muletów. W następnym rzucie triplet..z czego jeden spada w czasie holu. Po 20 minutach mamy pięć ryb i prowadzimy w sektorze. Po pierwszej godzinie przegrywamy tylko z zawodnikiem z Włoch – łowiącym obok nas – który złowił siedem muletów.

Wiemy dokładnie, gdzie jest ryba. Nie wiemy tylko jak długo się tam utrzyma. Podejrzewamy, że będzie to kilkanaście- kilkadziesiąt minut, zanim poziom napływającej wody się zwiększy. Mulety przebywają pod nawisem sandbaru, który położony jest około 80 metrów od brzegu. Woda z sandbaru, wpada jak wlewka wodospadu, a pod nią znajdują się żerujące ryby. Trzeba zarzucić zestaw na sandbar i potem lekko – bezszelestnie wprowadzić go pod nawis w dołek tak, aby nie wystraszyć płochliwych ryb.

To było 45 minut aktywnego żerowania ryb, które potem znikają na ponad dwie godziny. To co trzeba zrobić każdorazowo w takiej sytuacji, to wykorzystać okazję, bo następna może się już nie trafić do końca rundy. Taki jest Atlantyk. Takie jest zawodnicze wędkarstwo plażowe. Dokładnie wiedzieliśmy, gdzie są ryby. Jeżeli potkniesz się choćby na chwilę, szansa na dobry wynik wymyka się w okamgnieniu.

Tak więc bycie dobrym wędkarzem plażowym, to – spośród wielu innych składowych – umiejętne wykorzystanie kilku lub kilkunastu minut pływu, w którym woda stwarza na tyle dobre warunki dla ryb, że zatrzymują się one w miejscach żerowania na chwilę, a ty musisz to miejsce i zlokalizować, rzucić zestaw, często bezszelestnie i punktować. Punktować – w miarę możliwości – regularnie.

Jeżeli ktoś myśli, że jest to sprawa prosta to grubo się myli, bo ilość składowych jest tak ogromna, że nie wystarczy wrzucenie zestawu do wody i czekanie. Tu trzeba dokonywać analizy i podejmować decyzje z minuty na minutę i dopasować do aktualnie panujących warunków.

Po tak emocjonującej rundzie muszę ochłonąć. Przydałby się nervosol….na szczęście jest butelka dobrego schłodzonego wina, który po dotarciu do bazy koi wszelkie emocje.

Dla takich chwil na plaży warto ponieść ciężar stresu, przygotowań i odpowiedzialności za wynik całej drużyny, która w tym dniu też dała z siebie wszystko zostawiając krew, pot i łzy na plaży, bo nie poszło tak jak byśmy sobie tego życzyli. No cóż taki jest sport i trzeba to umieć zaakceptować. Trzeba też umieć trzeźwo spojrzeć na odległość i doświadczenie, które wciąż dzieli nas od najlepszych ekip.

Arek Kąkol po dwóch godzinach miał na koncie dwie złowione ryby. 

W klasyfikacji dnia Stanisław zajmuje 20 miejsce z 587 punktami i siedmioma rybami. Arek zajmuje siódme miejsce w sektorze (500 punktów i 2 ryby), Michał ósme (79 punktów i dwie ryby), Grzegorz (376 i sześć ryb) a Paweł bez ryby po wylosowaniu stanowiska, na którym nie dało się w żaden sposób utrzymać zestawu dłużej niż kilka minut.

O tym jak przewrotne jest wędkarstwo plażowe niech świadczy fakt, że Belg, który łowił obok Pawła, złowił dwie ryby i skończył na czwartym miejscu w klasyfikacji dnia, zdobywając jedynkę sektorową.

W tym dniu łowimy 18 ryb (zdobywając tyle samo punktów sektorowych co Niemcy – 136), a więc więcej niż Grecy a także Francuzi którzy zajmują w klasyfikacji dnia czwarte miejsce. Słabe to pocieszenie, ale zabrakło nam jednej lub dwóch większych ryb. Na to niestety, nie da się przygotować strategii, która w stu procentach zadziała, więc trzeba liczyć na łut szczęścia, którego nam w tym dniu z pewnością zabrakło, patrząc na maksymalne wymiary złowionych w tej rundzie, pojedynczych, większych ryb.

Pierwszy trener Kadry PZW Andrzej Jaworek ze swoim podopiecznym po zakończeniu trzeciej tury

Dzień czwarty

Na zakończenie mistrzostw czeka na nas znowu plaża LaBouverie. Wszyscy odczuwamy już skutki tej wyczerpującej rywalizacji, ale jesteśmy na tyle zdeterminowani, żeby dać z siebie – podczas ostatniego dnia rywalizacji – wszystko.

Od rana świeci mocne słońce, co w parze z wyjątkowo wymagającą plażą i upałem nie wróży dobrze. Łowimy znowu poza obszarem, który przewidziany był przez organizatorów oryginalnie do łowienia. Na szczęście organizatorzy rozmieścili sektory Pań po lewej stronie od wyjścia, a męskie po prawej. Więc nie trzeba dzisiaj pokonywać, aż takich dużych odległości.

Sędziowie nie mieli dzisiaj zbyt wiele pracy

Od rana świeci mocne słońce, co w parze z wyjątkowo wymagającą plażą i upałem nie wróży dobrze. Łowimy znowu poza obszarem, który przewidziany był przez organizatorów oryginalnie do łowienia. Na szczęście organizatorzy rozmieścili sektory Pań po lewej stronie od wyjścia, a męskie po prawej. Więc nie trzeba dzisiaj pokonywać, aż takich dużych odległości.

Ostatnia runda okazałą sie wyjątkwo wymagająca - palące słońce spowodowało bardzo słabe żerowanie ryb.

Łowimy od godziny 11:00 do 15:00 ze szczytem pływu o godz.15:32. Na wszystkich stanowiskach widać bardzo duże zróżnicowanie oraz wyjątkowo małą ilość łowionych ryb. To jest zdaje się najgorszy dzień pod względem ilości złowionych ryb. Jest gorąco i niemiłosiernie pali słońce. I to zdaje się decyduje o słabych wynikach i dużej loteryjności.

 O dobrym wyniku decyduje dzisiaj jedna duża lub dwie, maksymalnie trzy ryby. Nawet gospodarze dzisiaj zerują. Z kolei w naszej ekipie pada tylko kilka ryb. Jeden większy bas pozwala Michałowi wskoczyć na piąte miejsce w sektorze z 323 punktami.

Nie wystarcza to jednak do przesunięcia się wyżej w generalnej klasyfikacji. Po zakończeniu tury wszyscy są „wymordowani”, ale każdy ma poczucie, że dał z siebie wszystko. Trzech z naszych zawodników nie łowi ryby, zaś Grzegorz z dwoma rybami i 148 punktami zajmuje ósme miejsce sektorowe.

Po zakończonej turze proszę każdego z zawodników, o krótki wywiad video „na gorąco” (wywiady znajdziecie na profilu FB Kadra PZW Surfcasting i FB Polskie Szkoły Surfcastingu). Zmęczone twarze naszych Kadrowiczów mówią same za siebie, ale w sztabie trenerskim wiemy dobrze, że nasi Panowie, dali z siebie naprawdę wszystko. Jesteśmy z tego niewątpliwie dumni i pewni, że doświadczenia, które zebraliśmy na atlantyckich plażach francuskiej La Tremblade, będą procentować w przyszłości.

Kadra PZW po zakończeniu ostatniej turzy Mistrzostw Świata

A o tym i o innych aspektach podsumowujących nasz udział w MŚ opowiemy w kolejnym docinku.

Andrzej Jaworek Trener Kadry PZW w wędkarstwie plażowym

Kadra plażowa PZW na MŚ w La Tremblade, Francja 2021 – okiem sztabu trenerskiego

CZĘŚĆ I

Na start

Kilkanaście miesięcy przygotowań, planowania oraz niemal cała doba podróży przez całą Europę, nad atlantyckie wybrzeże Francji, do miejscowości La Tremblade. Wszystko po to, aby zbliżyć nasz sport plażowy do poziomu światowego oraz zmierzyć się z najlepszymi ekipami na świecie. Przyjeżdżamy z doświadczeniami z wcześniejszych MŚ w Irlandii i Walii. Lekcje zostały odrobione, a my z nowym bagażem doświadczeń meldujemy się na miejscu. Zdajemy sobie jednak sprawę z odległości, która dzieli nas od najlepszych światowych ekip, które zawitały w La Tremblade.

Z uwagi na obostrzenia pandemiczne, na miejscu melduje się „tylko” dziesięć ekip, w tym najsilniejsze światowe potęgi wędkarstwa plażowego, w tym: Hiszpania, Portugalia, Włochy, Holandia, Belgia, Francja, a także Chorwacja, Niemcy oraz Grecja.

Naszej Kadrze – dzięki wsparciu otrzymanemu z Polskiego Związku Wędkarskiego – udało się dotrzeć do La Tremblade na tyle wcześnie, żeby zapoznać się przez kilka dni z wszystkimi łowiskami, które organizatorzy przygotowali na zawody. I właśnie o tym, będzie traktowała pierwsza część opracowania, które dla Was przygotowaliśmy.

Nasz świetnie prezentujący się DREAM TEAM na plaży La Pointe Espagnole

Plaża L’Embellie

Na plażę L’Embellie trafiamy – niejako przymusowo – w dniu naszego przyjazdu. Plany były inne, ale organizatorzy pokrzyżowali nam lekko szyki i opóźnili zakwaterowanie. Dodatkowo okazało się, że przynęty zamówione do treningu też będą później. Niemniej późnym popołudniem, meldujemy się na jednej z najtrudniejszych plaż, w momencie maksymalnego przypływu.

Zaskakuje nas spora liczba plażowiczów, która wymusza podzielenie zespołu na dwie grupy oddzielone od siebie ok 200-250 metrów. Jedna grupa, łowi na przyboju z wysokimi falami. Druga, niemalże na totalnej flaucie. Dwa światy i dwie strategie. Summa summarum – z łowienia wychodzimy na tarczy. Padają pierwsze ryby: basy, sola oraz mulet. Widać, że zestawy i taktyka działają. To, na co zwracamy od razu uwagę, to wyjątkowa różnorodność stanowisk, położonych przecież nie tak daleko od siebie. A także słabe żerowanie ryb, z uwagi na silne słońce.

Arek Kąkol z muletem złowionym na pierwszym treningu

Marcin Kulczyk - trzykrotny uczestnik MŚ w wędkarstwie plażowym - już w pierwszym treningu pokazał klasę

Plaża La Pointe Espagnole

Przepiękna plaża położona kilka kilometrów – za cyplem – na zachód od L’Embellie, to nasz cel na drugi dzień pobytu. Przejście na plażę z wyjątkowo ciężkim, morderczym podejściem. Tylko dla prawdziwych twardzieli, ale za to w przepięknej scenerii. Widziałem wiele plaż, ale ta rzuca na kolana. Mój trenerski nos podpowiada mi, że dzisiaj połowimy i nie mylę się.

W trakcie czterogodzinnej sesji łowimy sporo ryb. Różne odmiany basów (w tym głownie bar mouchete) oraz mulety.

Fale w szczycie pływu dochodzą do 1.5 metra, a różnica fali pływu to około 4 metry. Trzeba sprawnie poruszać się po plaży i umiejętnie zarządzać całym ekwipunkiem tak, aby się nie pogubić na szybko napływającej wodzie, która wlewając się od tyłu, odcina szybko drogę powrotu na stanowiska. Wszyscy poradzili sobie nienagannie, ale jest sporo wniosków do wyciągnięcia. Zwłaszcza w kwestii efektywnego łowienia, w momencie wlewania się fali od tyłu i zaniku brań od przodu. Wiemy, gdzie są ryby, widzimy je na płytkiej wodzie, ale trudno je złowić. Chyba wiemy, gdzie tkwi „problem” i jutro to sprawdzimy.

Niemniej sesję kończymy na bardzo duży plus. Sprawdziła się taktyka, zestawy, umiejętność obróbki i prezentacji przynęt. Słowem wszystko zagrało.

Teraz nie pozostaje nic innego, jak popracować nad automatyzmem tak, aby złowić jak najwięcej ryb, na największej fali przypływu. I robić to w miarę regularnie, bez przestojów. To w naszej ocenie, w każdej sesji zadecyduje o sukcesie.

Dodatkowo, trzeba umiejętnie zastosować w odpowiedniej chwili te zestawy, które będą działać najbardziej efektywne. Na koniec umiejętnie je umieścić w odpowiednim miejscu, z odpowiednią przynętą i ciężarkiem. Jeden błąd równa się brakiem łowionych ryb, a wypadkowych decydujących co w danej chwili będzie najskuteczniejsze, jest kilkanaście.  

Nasz Kadrowicz, Michał Abramczuk z bar muchete, odmianą basa, którą poławialiśmy najczęściej na plażach La Tremblady. Pewnie się zastanawiacie dlaczego Michał ma założoną rękawiczkę? Wszystko z uwagi na kilkunastodniowy kontakt placów z sokami z robaków. Rękawiczki chronią place przed zbytnim podrażnieniem, spuchnięciem i towarzyszącym bólem.

Po zakończonej sesji spotykamy się na plaży po to, aby na gorąco wymienić spostrzeżenia. Okazuje się, że w trakcie sesji, byliśmy wnikliwie obserwowani przez naszych przyszłych rywali i nie obyło się bez „przypadkowego” nagrywania naszych poczynań na plaży. To pokazuje, że radziliśmy sobie w tym dniu bardzo dobrze i złowiliśmy naprawdę sporo ryb. Czego nie obserwowaliśmy u pobliskich ekip, a obserwowaliśmy ich także wyjątkowo wnikliwie. Nie posunęliśmy się jednak do podsyłania „wysłanników” w celu ukrywanego nagrywania na stanowiskach.

Wieczorem – jak zwykle – podsumowanie, wnioski z całego dnia i omówienie strategii na dzień następny. Po kolacji nasi zawodnicy – jak zwykle każdego dnia – dopieszczają zestawy i cały ekwipunek.

Plaża Palge du Phare

Piękna plaża, położona w okolicy latarni morskiej – oddalona około 20km od LaTremblade – to nasz cel na trzeci dzień treningu. Mordercze dojście na plażę, przez olbrzymią wydmę, wyciska z nas „siódme poty”. W transporcie na olbrzymią wydmę, pomagają nam ochoczo plażowicze.

Na plaży pojawiamy się na początku przypływu, więc w trakcie krótkiej odprawy sztabu trenerskiego i 45 minut przygotowania stanowiska, woda zalewa większość olbrzymiego sandbaru (odpowiednik naszej rewy, wypłycenia) wlewając się tuż przed stanowiskami.

Za nami – w odległości około 80 metrów znajduje się „półka” głównej plaży. Widać, że na szczycie fali przypływu, miejsca w okolicach sandbaru, będą położone około 4-5 metrów poniżej poziomu wody.

Łowienie zaczynamy – w zależności od stanowiska – w wodzie „po łydki” lub „po kolana”. Lekcje z dnia wczorajszego odrobione nienagannie, bo padają masowo pierwsze małe basy a także turboty, które w zawodach będą wyjątkowo dobrze punktowane.

W miarę napływania wody ryby żerują dobrze. Padają też mulety, które zdecydowanie reagują na ruch podciąganej przynęty. W miarę napływania fali przypływu brania małych ryb ustają. Ryby pojawiają się w okolicach 10 – 40 metrów od brzegu, ale dosyć nieregularnie. Szukamy miejsca najlepszych brań i okazuje się, że po większe ryby, należy sięgać na długościach 100-120 metrów wzwyż.

Nasz kadrowicz i Mistrz Polski, Grzegorz Krężel, radził sobie także wyśmienicie z ..rybkami akwariowymi-:))), które też punktowały!

Duże basy stoją i żerują w pianie na odległym sandbarze. Także przemieszczają się w okolicy sandbaru w zagłębienia dna poszukując pożywienia. Dno plaży – co widać na powyższych zdjęciach, jest wyjątkowo twarde z licznym dołkami, wiec jest to świetne miejsce do umieszczenia zestawów.

Każdy daleki rzut, kończy się wyjęciem pięknej ponad 35 centymetrowej ryby. Niestety nie wszyscy, na czas podjęli decyzję o „przełączeniu” się na maksymalny zasięg. I mimo, że bardzo aktywnie szukali ryb na krótkim dystansie i łowili pojedyncze ryby, to jednak zabrakło rzutów na maksymalnym zasięgu, które dawały szansę na złowienie większej ilości (i zarazem większych) i wysoko punktowanych ryb. To kolejna lekcja.

Piękny i wysoko punktowany Bar muchete złowiony przez Piotra z oddalonego o 100 metrów od brzegu sandbaru

Niemniej czterogodzinna sesja wypadła pozytywnie, a w nagrodę czekała na nas powrotna i mordercza wspinaczka na mega wydmę. Wieczorem – jak co dzień – podsumowanie dnia, czas na wnioski i planowanie na dzień następny. „Dokręcanie” zestawów i „dopieszczanie” sprzętu.

Sztab trenerski "zamyka drzwi" na plażę du Phare po świetnym drugim dniu treningów. Za nami przepiękna i majestatyczna latarnia morska.

Plaża La Bouverie

To nasz cel na sobotę, zaraz po porannym oficjalnym spotkaniu Kapitanów oraz rejestracji wszystkich uczestników. Wszystko odbywa się zgodnie z protokołem Covidowym. Są badania, testy, rozmowy z lekarzem.

Uwijamy się dosyć szybko i późnym popołudniem „lądujemy” na plaży.

Mieliśmy jechać na plażę St. Palais, ale spodziewałem się z Piotrem, że ta akurat plaża, zostanie wybrana na trening, bądź zostanie wycofana – i jak okazało się później – mieliśmy przysłowiowego, trenerskiego nosa.

Po zajęciu stanowisk na La Bouverie okazuje się, że nie jest różowo. Mocno świeci słońce, które w naszej ocenie osłabi żerowanie ryb. Na plaży sporo ludzi. Dodatkowo wynikła mała awantura z lokalnymi surferami, którzy myślą, że cały brzeg należy do nich. Kończy się niemiłą awanturą i świadomością, że Francuzi nie są wcale tacy gościnni?

Efektem, przenosimy część stanowisk, jednak surferzy panoszą się na falach psując nam trochę trening. Niemniej nie było najgorzej, bo po dwóch godzinach docierają nas nasi przyjaciele z ekipy Grecji, którzy zdecydowali się pojechać na plażę St. Palais. Jakież było ich zdziwienie, kiedy się okazało, że w sobotnie popołudnie, nie dało się wejść z wędkami na plażę. W związku z tym, zdecydowali się dołączyć do nas i razem kontynuowaliśmy łowienie.

Paweł Przewrocki, zwycięzca cyklu GPx Polski 2019 radził sobie znakomicie na plażach w okolicach La Tremblade

Stanisław Szymański - jeden z najbardziej doświadczonych zawodników Kadry - upodobał sobie łowienie dubletów

Po powrocie do bazy obiad, podsumowanie dnia, wnioski analiza i planowanie na najbliższy dzień.

W sztabie trenerskim decydujemy, że w niedzielę zespół dostaje wolne tak, aby przygotować się do popołudniowej ceremonii otwarcia i poniedziałkowego oficjalnego treningu. My zaś mamy plany na poranek na plaży St Palais.

Plaża Saint Palais

Z Piotrem – II Trenerem – wstajemy przed wschodem słońca tak, aby skoro świt stanąć na piasku plaży St.Palais, na której nas jeszcze nie było.

Mamy tylko dwie godziny na pełne rozpoznanie łowiska i testowanie strategii, zgodnie ze wskazówkami otrzymanymi od naszych francuskich przyjaciół.

Plaża jest tu zdecydowanie inna od pozostałych. Wyjątkowo wypłaszczona, z miękkim piaskiem i jest dosyć wąska. Już teraz wiem, dlaczego Grecy nie pomieścili się tu wczoraj ze sprzętem.

Kilka minut na rozłożenie sprzętu i pierwsze rzuty. Blisko nie ma co szukać ryby. Takie są szybkie wnioski. Przerzucenie zestawów na 120 metr wzwyż daje pierwsze ryby.

Ryby prezentują się przepięknie w promieniach wschodzącego słońca. Kluczem do sukcesu okazało się umieszczenie przynęty na długim dystansie. Każdy rzut poniżej 120 metra, skutkował brakiem brań. Prosta zasada – nie dorzucisz więc nie połowisz.

Po dwóch, godzinach wracamy do bazy na śniadanie.  Jesteśmy bardzo zadowoleni z efektów połowu, jednak przewidujemy, że plaża ostatecznie nie zostanie włączona do zawodów. I jak się później okazuje, mieliśmy rację.

Pierwszy Trener Kadry PZW z pięknym egzemplarzem Maigre. Ryba wzięła przynętę z odległości ponad 120 metrów
Piotr Badełek, II Trener Kadry PZW, z piękną zdobyczą z plaży St. Palais

Ceremonia otwarcia Mistrzostw Świata

Dla każdego z nas, to zawsze wielkie emocje, reprezentować swój kraj i odśpiewać Mazurek Dąbrowskiego, podczas ceremonii otwarcia Mistrzostw.

Niektórzy z nas doświadczają tej pięknej chwili po raz trzeci. Jest gwarno i kolorowo. Są przemówienia. Wspólne zdjęcia, jednak w powietrzu czuje się napiętą atmosferę, jutrzejszego oficjalnego treningu.

Z uwagi na obostrzenia Covidowe, ceremonia otwarcia, odbyła się bez typowego przejścia wszystkich ekip z flagami przez miasteczko – notabene bardzo ładną La Tremblade. Zaś sama ceremonia miała miejsce centrum miasta przy głównym deptaku.

Okazało się, ze na miejscu w La Tremblade, są także fani polskiej reprezentacji
Kadra plażowa Polskiego Związku Wędkarskiego w towarzystwie Panów: Prezydenta FIPS-M Gilberta Zangerle oraz Sekretarza FIPS-M Attilio la Porta

Chcąc zakończyć dzień w sposób relaksujący, żeby zminimalizować stres zawodników związany z jutrzejszym oficjalnym treningiem, zapraszam moich Kadrowiczów na szklaneczkę piwa. Nic z tego!! Nie ma mowy. Wracamy do hotelu, aby „zbroić” się na jutro.

Śmieję się pod nosem, że zostanie wypić samemu szklaneczkę wina przy kolacji. Jak się okazało – nie udało mi się ich namówić do końca wyjazdu!! Co za sportowa postawa!

Druga część relacji – w której przedstawię szczegóły rywalizacji sportowej – już wkrótce.

Trener Kadry PZW w wędkarstwie plażowym, Andrzej Jaworek, 8-10-2021

Czerwcowy numer Wiadomości Wędkarskich

Wakacje zbliżają się wielkimi krokami, w związku z tym, zespół Redakcyjny Wiadomości Wędkarskich – na czas wakacyjnej kanikuły – piórem Trenera Kadry PZW Andrzeja Jaworka, przygotował – plażowy tryptyk, w którym zdradzimy szczegóły wakacyjnego plażingu.

Autor ma nadzieję, że cały cykl będzie się czytało tak lekko, jak lekki jest powiew morskiej bryzy nad naszym wspaniałym Bałtykiem. A w całym cyklu pozostaniemy w strefie „bałtyckiego relaksu”, bez zbędnej napinki, czy silenia się na wywody o sprzęcie, czy technice.

Zapraszamy do kiosków i saloników prasowych, po najnowszy numer Wiadomości Wędkarskie, a potem do lektury nowego numeru „od dechy do dechy”!

SONY DSC

W maju jak w raju, czyli o tym jak upolować bałtyckiego bociana

Sezon belonowy rozkręca się na dobre i postanowiłem skreślić kilka zdań, aby podzielić się z Wami moimi doświadczeniami, z połowu tej wyjątkowo sportowej ryby. Materiał przygotowałem także z myślą o naszym II spotkaniu plażowym i naszych uczestnikach, bowiem spodziewam się, że dominującą rybą naszego spotkania, będzie właśnie belona.

Maj to moja ulubiona pora w bałtyckim kalendarzu, a belona zawsze przyprawia mnie o pozytywny dreszczyk emocji. Kwitnie rzepak, a to zawsze nierozłączny znak świadczący o tym, że belona jest już pod brzegiem, żeby odbyć swój doroczny taniec godowy.

Muszę się szczerze przyznać, że jeszcze do niedawna, maj kojarzył mi się głównie, z początkiem sezonu szczupakowego. Mieszkałem wtedy w Warszawie i czekałem na pierwsze sygnały nadchodzącej wiosny. To był sygnał, do rozpoczynającego się majowego sezonu szczupakowego, na który czekałem cały rok.

Jak to w życiu zwykle bywa, wszystko co dobre, jest dziełem przypadku. Dziełem przypadku, zamieszkałem nad morzem. Całkiem przypadkiem, zawitałem kiedyś w maju, nad brzeg Bałtyku. Upolowałem wtedy, swojego pierwszego „bociana morskiego” i wpadłem po uszy! Od czasu, kiedy złowiłem pierwszą belonę, szczupaki odeszły na plan dalszy. Wiadomo, ”stara miłość nie rdzewieje” i lubię „pomęczyć” zębate, ale widok majowego „dziobaka”,  zawsze przyprawia mnie, o szybsze bicie serca.

W związku z tym, iż z biegiem lat, moje łowienie belon ewoluowało – w inną niż spinningową stronę – chciałem się podzielić z Wami doświadczeniami, w mojej ulubionej metodzie połowu tej ryby, czyli morskiej gruntówce.

Zmieniający się klimat i ocieplenie Bałtyku spowodowały, że belony możemy łowić z powodzeniem od końca kwietnia do września. Przy sprzyjającej pogodzie, zdarza mi się je łowić, nawet na początku października.

Im bardziej zagłębiałem się w tajniki łowienia belon na spinning, tym bardziej „bolały” mnie wszelkie ograniczenia „pogodowe” tej metody. Metoda gruntowa nie ma w zasadzie żadnych ograniczeń, a widok brań belony, na szczytówkach wędek plażowych, jest spektakularny. Zaś hol belony jest pełen ucieczek, zwrotów akcji, odjazdów, śrub, wyskoków nad wodę. Belona, swoją budową jest stworzona, do wyjątkowo szybkiego pływania, walki. Nie odpuszcza do ostatniej chwili.

Z końcem kwietnia i początkiem maja, belony przypływają w okolice brzegu, żeby odbyć swój doroczny taniec godowy. W szukaniu najlepszej miejscówki, pomoże nam obserwacja wody i widok spławiających się ryb. Strefy dna z dużą połacią roślin i glonów, będą najlepszymi miejscówkami.

Z reguły, najlepsze wyniki połowu osiągniemy rano i wieczorem przy słonecznej pogodzie. Zachmurzenie, a zwłaszcza mgła, powoduje z zasady, odsuwanie się żerujących ryb w ciągu dnia od brzegu. Choć nie zdarza się to zawsze i wszędzie. Co ciekawe, belony wcale nie boją się falowania, pod warunkiem, że w strefie przybrzeżnej nie tworzy się tzw. „betoniarka” z ogromną ilością unoszącego się piachu. Przy ładnej pogodzie, w szczególności rano i wieczorem szukajmy ryb blisko brzegu. Niemal „pod nogami”.

W kwestii niezbędnego wyposażenia, nie wykraczamy poza typowe minimum. Obowiązkowy zestaw, obejmuje zwykłe podpórki pod wędki, albo stojak plażowy lub też sztyce.

Przy ładnej pogodzie i nikłym falowaniu, można się pokusić o stosowanie zwykłych feederów lub wędzisk karpiowych. Kołowrotki dopasujcie w tym przypadku, do typu używanej przez Was wędki. Nie muszą być to kołowrotki, czysto dedykowane do łowienia z plaży.

Z kilku – głównie praktycznych powodów – używam wędzisk typowo plażowych (o długości co najmniej 4.10m i ciężarze wyrzutowym ponad 120g), które dają sporą wszechstronność, w świetle zmieniającej się pogody i silnego falowania, a także konieczności dalszego zarzucenia przynęty.

Grubość żyłki dopasowuję zawsze do panujących warunków. Przy ładnej pogodzie i stosunkowo daleko żerujących rybach stosuję żyłkę 0.18mm. Przy cięższych warunkach, idę w grubość (max.0.25mm), ale tu trzeba wykazać się wyczuciem. Zbyt gruba żyłka przy silnym uciągu i falowaniu, może spowodować zbyt silne znoszenie zestawu.

Stosuję też plecionki, których grubość nie przekracza 0.13 mm. Belona lubi ruch przynęty, ale ruch kontrolowany. Do końca linki głównej, każdorazowo dowiązuję koniczny przypon strzałowy, dopasowany swoją początkową średnicą do średnicy głównej (od 0.18-0.25mm do 0.50-0.60mm w swojej najgrubszej części). W przypadku połowu feederem lub karpiówką, możecie nie montować przyponu strzałowego, jeżeli będziecie łowić blisko, z zastosowaniem lekkich ciężarków.

Do połowu, wykorzystuję kilka typów klasycznych zestawów.  Zazwyczaj z jednym trokiem bocznym (zakończonym jednym haczykiem) , choć muszę przyznać, że maj to także wyjątkowo dobry czas na połów płastug, w którym –  zgodnie z przepisami – możemy wykorzystywać zestawy dwuhaczykowe (z dwoma trokami bocznymi). Nasze polskie przepisy odstają wyjątkowo od przepisów europejskich i światowych i wymagają dogłębnych zmian, bowiem całkowicie niezrozumiałe jest stosowanie zestawów z dwoma trokami bocznymi tylko w połowie płastug. Belona jest bardzo częstym przyłowem – także w połowie płastug –   w połowie których stosujemy zestawy z dwoma trokami bocznymi. Zgodnie z przepisami belonę złowioną na zestaw dwuhaczkowy, jesteście zobowiązani wypuścić. Z drugiej strony wszyscy wiedzą, że nie jest takim prostym wypuszczenie do wody belony w dobrej kondycji w przypadku, gdy głęboko połknęła przynętę. W takim przypadku zalecam nie męczenie ryby i gdy nie możecie uwolnić ryby z haczyka „bezkolizyjnie” proponuję odcięcie żyłki i natychmiastowe wypuszczenie ryby.

W mojej ocenie nakaz stosowania zestawów z jednym trokiem bocznym (jednym haczykiem) w połowie wszystkich ryb z wyjątkiem płastug jest wyjątkowo niefortunny. Wyjątkowo ogranicza możliwości połowu w warunkach połowu czysto sportowego. Rozumiem przepisy, ale we wszystkim trzeba się kierować logiką zdrowym rozsądkiem.

O zestawach na belony, i ich budowie napiszę w odrębnym tekście. To co najważniejsze – to trok boczny w zestawach belonowych które stosuję ma długość od 70cm nawet do 300cm. Troki kończe haczykami typu Aberdeen w rozmiarze nr 6.

W budowie zestawów trzeba uwzględnić zastosowanie pływaków, bo belona lubi lekko unoszącą się przynętę. Stada belon, które bardzo aktywnie patrolują toń, biorą świetnie z okolic dna jak i z toni. Dysponując dwoma wędkami, zawsze stosuję dwa różne typy zestawów, dopasowane do charakterystyki dna oraz głębokości i umieszczam je w zupełnie dwóch rożnych miejscach.

Po kilku, owocnych sesjach połowowych, zmieniam zestawy na nowe. I nie jest to tylko kwestia tępych haczyków, ale także samych zestawów, które po kilku energicznych holach belon, tracą z reguły, większość swoich właściwości. Ulegają ponadnormatywnemu obciążeniu, skręceniu, zwichrowaniu. Kolejne połowy „sfatygowanymi” zestawami zawsze – wcześniej czy później – kończą się ich poplątaniem.

Nie zgodzę się do końca z teorią, że w przypadku połowu gruntowego – dla belony najważniejszy tylko i wyłącznie ruch. Nie neguję, że często obserwujemy brania przy podciąganiu, lub też sciąganiu przynęt, bo belona jest świetnym wzrokowcem. W związku musimy łowić bardzo aktywnie…. ale głównie w świetle umiejętności „czytania wody” i umieszczenia zestawu dokładnie tam, gdzie żerują belony. Ta umiejętność jest kluczem do sukcesu, bowiem nawet aktywne podciąganie zestawu, w strefie gdzie belon nie ma, nie przyniesie pożądanego efektu.

Jeżeli myślicie, że belona połakomi na tzw. byle co, to grubo się mylicie. Jakość przynęty ma kluczowe znaczenie. Przekonałem się o tym wielokrotnie, zamieniając „padlinę” na coś wyjątkowo świeżego. Brania pojawiały się natychmiast! Nie powiem, wprawiło mnie to kilkakrotnie w osłupienie, bo nie spodziewałem się, aż tak spektakularnego efektu. Od tej pory całkowicie zmieniłem strategię przygotowania, przechowywania, a także dbania o „kondycję” przynęt. W połowie belon wykorzystuję najczęściej kawałki lub fileciki z tubisów lub dobijaków, a także filety z innych ryb (w tym śledź, makrela, belona), które dodatkowo przytwierdzamy do haczyków przy użyciu elastycznej nitki.

Myślę, że my wędkarze, zbyt często o tym zapominamy o tym, że jakość przynęty jest kluczowa, skupiając się za bardzo nad „błyskiem” wędziska i kołowrotków i innych „bajerów”. Tracimy z oczu to, co jest tutaj najistotniejsze. W naszych działaniach, powinniśmy dużo uczyć się od ryb. Być szybcy jak belona. Przebiegli jak bałtycki leszcz oraz myślący i odchodzący od utartych schematów, jak morska troć?

Po zacięciu „bociana” koniecznie zachowajcie zimną krew. Nie panikujcie i nie siłujcie się. Pozwólcie rybie powalczyć i jak już znajdzie się blisko brzegu, lądujcie ją wyślizgiem na bałtyckim piasku. Żadnych podbieraków! Dajemy rybie szansę do samego końca. Przy silniejszym falowaniu, postarajcie się zgrać „wyślizg” z nadchodzącymi falami. Bocian będzie pięknie i „bezboleśnie” surfował na szczycie fal , a woda wykona za nas większość pracy.

Mam szczerą nadzieję, że po przeczytaniu moich wskazówek, chociaż trochę uda się Was „zarazić bocianim wirusem”. Jeżeli nie w maju, to przyjeżdżając na urlop w sezonie wakacyjnym, koniecznie zabierajcie ze sobą wędki. Jakie by nie były.

A tych wszystkich, którzy chcieli by zobaczyć jak łowi się belony w praktyce, jak wygląda belonowy zestaw, jak założyć prawidłowo przynętę, zapraszam w najbliższą sobotę tj.22 maja br. na II spotkanie na bałtyckiej plaży. Zapisy już zakończone, ale będziecie mogli na miejscu podpatrzeć najlepszych wędkarzy plażowych w Polsce,w tym członków Kadry Sportowej PZW w wędkarstwie brzegowo-plażowym. Szczegółów szukajcie na FB Kadry i szkoły i na naszej stronie www.

https://www.facebook.com/profile.php?id=100063623945683

https://www.facebook.com/search/top?q=polska%20szko%C5%82a%20surfcastingu

Z pozdrowieniami Trener Kadry

Opr. Andrzej Jaw Esox

Spotkanie plażowe – komunikat nr 2

Niezbędnik uczestnika

  1. Przed spotkaniem, każdy z łowiących uczestników musi dokonać opłaty za wędkowanie w morzu – jeżeli takowej nie posiadacie. Wszystkie detale pod linkiem https://girm.gov.pl/rybolowstwo-rekreacyjne (strona www>> Główny Inspektorat Rybołówstwa Morskiego w części – informacje dla wędkarzy);
  • Ubierzcie się ciepło na tzw. „cebulkę” i weźcie koniecznie coś przeciwdeszczowego, przeciwwiatrowego. W przypadku prognoz deszczu nieprzemakalne buty i koniecznie okrycie na głowę;
  • Kanapki i termos z ciepłą herbatą każdy zapewnia we własnym zakresie;
  • W trakcie spotkania, będą do dyspozycji grille. Proponujemy zabrać ze sobą kiełbaskę i pieczywko oraz musztardę, ketchup. Zjemy wspólnie posiłek;
  • Bądźcie punktualni – w związku z tym, że program jest napięty musimy zacząć zgodnie z harmonogramem. Harmonogram spotkania na stronie FB Kadry PZW i Polskiej Szkoły Surfcastingu, a także na stronie www Szkoły;
  • Jeżeli macie własny plażowy sprzęt (wędki i kołowrotki) zabierzcie ze sobą;

Szczegóły dojazdu i dokładne miejsce spotkania ukażą się w odrębnym komunikacie w dn. 19-05-2021.

Spotkanie plażowe komunikat nr 1

UWAGA KOMUNIKAT

Moi drodzy!

Czas szybko płynie – mamy już maj – więc wielkimi krokami zbliża się czas naszego spotkania.

Spotkanie rozpoczniemy w sobotę 22 maja o godzinie 8:45. Postarajcie się przybyć punktualnie i trochę wcześniej.

RAMÓWKA spotkania dostępna jest na profilach FB Kadry i Szkoły.

A teraz garść wprowadzających informacji.

  1. Miejsce spotkania potwierdzimy odrębnym komunikatem na początku przyszłego tygodnia. Jeżeli jedziecie z daleka szukajcie noclegu w Ustce. Bowiem najprawdopodobniej spotkamy się na jednej z usteckich plaż;
  2. W następnych dniach opublikujemy niezbędnik uczestnika – jak się przygotować logistycznie i praktycznie;
  3. Wszystkich zapisanych uczestników prosimy o wysłanie finalnego potwierdzenia swojego udziału na numer telefonu kom: 669 990 783. W smsie podajemy imię i nazwisko. Brak przesłanego potwierdzenia do dnia 19.05.2021 będzie skutkowało skreśleniem z listy uczestników.

Na plażę zapraszamy wszystkich bez wyjątku. Jednak opiekę praktyczną i merytoryczną będziemy mogli roztoczyć – z przyczyn logistycznych – tylko nad zapisanymi.

Będzie świetna okazja do tego, żeby podpatrzeć najlepszych sportowców i wędkarzy plażowych w Polsce – uczestników Mistrzostw Świata –  członków Kadry plażowej Polskiego Związku Wędkarskiego.

Dodatkowych informacji szukajcie na profilu FB Kadry https://www.facebook.com/Polska-Szko%C5%82a-Surfcastingu-102665875013726 oraz FB Szkoły https://www.facebook.com/Polska-Szko%C5%82a-Surfcastingu-102665875013726

Z pozdrowieniami Andrzej Jaworek – Trener Kadry plażowej wraz z Kadrowiczami

Spotkanie plażowe

Kadra Sportowa Polskiego Związku Wędkarskiego, Trener oraz Partnerzy i Sponsorzy – w tym Polska Szkoła Surfcastingu i wędkarskie Radio Gozdawa- zapraszają na II Otwarte Ogólnopolskie Spotkanie w konwencji „I love wędkarstwo plażowe”. Zapraszamy wszystkich chętnych- zwłaszcza tych z małym doświadczeniem. Jeżeli nie macie sprzętu- nie martwcie się. Zadbamy i o to. Dalszych informacji szukajcie na naszej stronie oraz mediach społecznościowych Strony oraz Kadry PZW Surfcasting https://www.facebook.com/Kadra-PZW-Surfcasting-211885895914126 oraz naszych Partnerów. Mamy nadzieję, że obostrzenia pozwolą na wspólne spotkanie.